środa, 1 października 2014

Kto się czubi ten się...? cz~6

Tak, jeszcze tylko jego mi do szczęścia brakowało! Czy ja nie mogę sobie tak po prostu spokojnie pomieszkać? To powoli robi się nie do zniesienia!
-Ty tak na serio?
-Co?
-Z tym Kellerem?
-Wiesz Alicja, nie widzę najmniejszego powodu żeby żartować- zaśmiała się.
-Powiedz mi... Czy naprawdę nie mogę sobie tak po prostu samotnie pomieszkać? Musi być zaraz facet chcący uprzykrzać mi życie? Co jest ze mną nie tak?
-No wiesz.. Jesteś ładna, z porządnym zawodem, niegłupia... Facetów to kręci- puściła oczko.
-Ty, Sylwia.. macie te same cechy!
-Po pierwsze- przecież Keller jest w cale niebrzydki- ponownie puściła do mnie oczko (a może to po prostu taki tik nerwowy?) - a po drugie... przecież nie musisz od razu za niego wychodzić tak? -roześmiała się. Nie byłam typem zbytnio lubiącej towarzystwo osoby no ale cóż. Może one mają rację? Cały czas broniłam się przed jakimikolwiek uczuciami, interesowała mnie tylko praca. Może nadszedł czas aby coś zmienić?
*****
Wybiegłam z windy. Nagły przypadek, wypadek samochodowy gdzieś w środku miasta. Potrzebowali jeszcze jednego chirurga.
Musiałam przyznać- z nikim nie współpracowało mi się tak dobrze jak z Maksem. Udało nam się uratować wszystkich poszkodowanych, i po półtorej godziny sytuacja wydawała się opanowana. Zmęczona powędrowałam do lekarskiego. Zapowiadało się jakieś pół godziny przerwy. Oklapłam na kanapę, przymykając oczy. Po chwili ktoś wszedł. Nie przejęłam się tym zbytnio.. dopóki ta osoba nie usiadła na kanapie i nie objęła mnie ramieniem. No tak. Keller. W końcu trzeba będzie z nim porozmawiać...
-Eh, odwaliliśmy kawał dobrej roboty co Alicja?- otworzyłam lekko oczy i spojrzałam na niego. Wyglądał na rozluźnionego i... szczęśliwego?
-Zgadzam się doktorze.
Otworzył oczy.
-Doktorze?- spytał ze zdziwieniem.
-Nie życzy pan sobie żeby tak się do pana zwracać? Zgadzam się... pacjencie? Tak może być? Pacjencie będzie odpowiednie?- trafiłam w dziesiątkę. Zaczynał wyglądać na nieźle skołowanego. Sama nie wiem co ta zabawa miała mieć na celu, ale jak na razie było całkiem zabawnie.
-O co ci chodzi?
-Mi? O nic! - powoli zaczynałam się uśmiechać.
-Czy ty się ze mnie przypadkiem nie nabijasz?
-Ja? Panie pacjencie, no proszę pana, gdzieżbym śmiała!?- spojrzał na mnie w taki sposób, że nie wytrzymałam, wybuchłam głośnym śmiechem.
-A mówił już ktoś pani, pani doktor, że pięknie pani wygląda z uśmiechem na ustach? Powinna go pani częściej zakładać.- oj, sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli. Maks niebezpiecznie zaczął zbliżać się swoją głową. Jakieś cholerne deja vu??
-Czy ty chcesz mnie pocałować?
-Nie no, czy ty zawsze psujesz takie momenty? Ten tekst będzie się pojawiał za każdym razem kiedy będę chciał cię pocałować? Kobieto i jak ja mam wytrzymać z tobą w związku małżeńskim co?
-Że co przepraszam bardzo?! Jaki związek małżeński?
Keller najwyraźniej nie miał w tej chwili czasu na wyjaśnienia. Pocałował mnie (bez mojej zgody, co za palant!) i najwyraźniej się spieszył bo zaczął energicznym tempem iść w stronę wyjścia.
-Hej Maks, jeszcze nie skończyliśmy!
-Kobieto, jeden buziak ci nie wystarczy? Co ty masz za żądze, chociaż w pracy mogłabyś się powstrzymać! Ale spokojnie, i tak będę najlepszym mężem jakiego mogłaś sobie wymarzyć, pa moja przyszła żono!- i już go nie było.
Kompletnie zdezorientowana na powrót usiadłam. Wszystko to działo się za szybko. Nie wiem o co mu tym razem chodziło, ta sytuacja stawała się coraz dziwniejsza.. Jednak bardziej przerażało mnie to, że chyba zaczynała mi się podobać!
________________________________________
No cóż, znajdując chociaż jedną chwilę, postanowiłam wykorzystać ją na nową część. Nie ukrywam, że jestem teraz w nowej szkole i muszę się znowu wdrożyć w godzenie wszystkich tych rzeczy. Skrycie marzę, żeby móc dalej pisać, ale z całą pewnością nie będzie to pisanie regularne. Mam nadzieję, że będziecie wpadać nawet na takie spontaniczne części albo jednorazówki i jeszcze o mnie nie zapomnieliście ;) Żegnam się z Wami i idę zakuwać do sprawdzianu z historii sztuki, pa :*