wtorek, 24 grudnia 2013

Opowiadanie świąteczne

Małe wyjaśnienia: wszystko co dzieje się w tej jednorazówce jest jakby "kontynuacją" tamtej, jednakże mówiąc kontynuacja mam na myśli tylko i wyłącznie to, że bohaterowie są tacy sami, tak samo miejsca, i związki między nimi. Dziękuję Wam za 20000 wyświetleń, jesteście niemożliwi. Pamiętajcie o komentowaniu!! Jednak nikt nie potrafi tak zanudzić wstępem jak ja ;)
__________________________________________________________________
Mała Zuzia od 20 minut uparcie wpatrywała się w niebo. Chmury i delikatnie prószący śnieg wcale nie ułatwiały jej jakże ważnego zadania. A miało ono wielki wpływ na dzisiejszy wieczór, wskutek czego, gdy tylko dowiedziała się o powierzonej jej misji, usiadła i nie ruszała się ze swojego miejsca.  Miała wypatrywać pierwszej gwiazdki, ot co. Maks i Alicja przygotowujący jedzenie w kuchni z rozbawieniem przyglądali się córeczce. Minę miała tak zaciętą jakby wierzyła, że właśnie ważą się losy ludzkości. Bliźniacy przeszło godzinę temu zamknęli się w swoim pokoju. Alicja spojrzała na zegar. Za pięć piąta. Niedługo przyjdą jej rodzice i Beata z Jackiem. Trzeba powoli szykować stół. Wyjęła z szafy idealnie wyprasowany obrus. Ułożyła na stole trochę symbolicznego sianka. Na to obrus i dziesięć nakryć. Co prawda ich była dziewiątka, ale zawsze przestrzegali tej tradycji. Była głęboko wyryta w umyśle Ali. Wróciła z powrotem do kuchni. Uśmiechnęła się. Maks jak zwykle radził sobie tu lepiej od niej. Stwierdziła, że nie jest potrzebna. W pierwszej chwili miała zamiar iść do chłopców, ale w ostatniej chwili zrezygnowała. Przecież może szykują jakąś niespodziankę, a jeżeli nie ma jakiś niepokojących odgłosów, słychać jedynie ciche rozmowy, to nie ma się o co obawiać. Podeszła do swojej córeczki. Usiadła koło niej na fotelu.
-I jak tam mała, jest już?
-Nie ma jesce mamusiu.
-Spokojnie, na pewno niedługo się pojawi.
-A co jezeli nie? Pzeciez nie ma świąt bez pierwszej gwiazdki...
-Nie martw się, ani się spostrzeżesz, a już będzie. A wiesz kto niedługo przyjdzie?
Mała zmarszczyła czółko, pomyślała chwilę i po chwili podniosła główkę i stwierdziła z przekonaniem.
-Mały Jezusek!
-Tak, tak, a wiesz kto jeszcze przyjdzie?
Mała znowu pomyślała chwilę, jednak tym razem chyba nie udało się jej nic wykombinować.  Pytającym wzrokiem spojrzała na mamę.
-Nie... Kto?
-Babcia, dziadek, ciocia Beata i wujek Jacek.
Małej zaświeciły się oczka.
-Będą ciocia i wujek?!
-Tak.
-Super!
Wskoczyła Alicji w ramiona. Ala przytuliła Zuzię do siebie.
-Fajnie, że też będą na wigiliji.
-Na wigilii.
-Co?
-Nie na wigiliji, tylko na wigilii kochanie.
-Aaaaa.
Znowu spojrzała z zamyśleniem w okno. Jej matka zrobiła to samo. Widok był cudowny. Cały ogród znajdował się pod białą pierzynką. Wirujące w powietrzu płatki śniegu stwarzały iście magiczną atmosferę.
-Wiesz co mamusiu?
-Yhym?
-Kocham Cię.
Zamyślona Ala oderwała swój wzrok od okna. Spojrzała na córkę. Mała siedząc na jej kolanach w dalszym ciągu wpatrywała się w niebo. Pocałowała ją w czółko.
-Ja Ciebie też.
                                                                             *****
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Bliźniacy jak burza wylecieli z pokoju aby otworzyć przybyłym.
-Babcia!
-Dziadek!
-Ciocia!
-Wujek!
Maks i Alicja wyszli z kuchni. Ala przytuliła siostrę.
-Super, że przyjechaliście!
-Do mojej siostry na wigilię przyjadę i z Warszawy.
Podeszła do szwagra. Uścisnęła go.
-Hej Jacek.
-Cześć Ala.
Objęci Marta z Leonem weszli do salonu.
-A o babci i dziadku już nikt nie pamięta.
Zrobiła udawaną smutną minkę. W tym samym momencie Zuzia jak poparzona poderwała się z fotela i szybko zakomunikowała:
-Już jest, już jest, patrzcie pojawiła się! Miałaś rację mamo.
-No kochani, myślę, że możemy zasiadać.
-Racja kochanie.- Maks przyciągnął żonę do siebie i delikatnie pocałował w policzek.
                                                                        *****
Po dzieleniu się opłatkiem i zjedzeniu kolacji, która tradycyjnie składała się z 12 potraw, nadszedł czas na śpiewanie kolęd. Dorośli z rozbawieniem przyglądali się trójce dzieci, które co chwilę rzucały ukradkowe spojrzenia w stronę owiniętych kolorowym papierem paczek leżących pod choinką. W końcu Leon powiedział tak długo wyczekiwane przez trójkę młodych Kellerów słowa:
-No, dzieci, może sprawdzicie co to za prezenty dzieciątko położyło pod choinką, co?
Antek i Kuba wstali ze swoich miejsc. Kolejno odczytywali bileciki umieszczone na każdym z prezentów, po czym zanosili go do odpowiedniej osoby. Po rozdaniu wszystkich prezentów chłopcy poszli na chwilę do swojego pokoju. Przynieśli sporych rozmiarów kartonowe pudło, oklejone starannie kolorowym papierem.
-Teraz my mamy dla was prezenty!
Chłopcy faktycznie sporo musieli się namęczyć z wykonywaniem podarków. Leon, jak na rybaka przystało dostał rybkę z kolorowego papieru do powieszenia na choince. Marta otrzymała pełniące rolę szkatułki, oklejone koralikami i skrawkami materiałów pudełko, Alicja figurę bałwanka z masy solnej, którą chłopcy najwyraźniej wykonali na zajęciach plastycznych w szkole, a Maks miniaturowy, jednak bardzo dokładnie wykonany model ich auta z plasteliny. Małej Zuzi Antek wręczył misia. Na samym końcu podeszli do młodego małżeństwa. Podali im kopertę. Beata przejęła ją od nich. Wyciągnęła z niej dwie prostokątne, podłużne kartki papieru z napisami. Przeczytała głośno:
-Bilety magiczne, nigdy się nie wykorzystują. Co to chłopcy?
-To dla was- powiedział Antek.
-Żebyście mogli częściej do nas przyjeżdżać.- dokończył za niego brat.
Beata kucnęła, żeby się z nimi zrównać. Przytuliła ich po kolei.
-Chcielibyście, żebyśmy tu częściej przyjeżdżali tak?
Bliźniacy zgodnie pokiwali głowami.
-A wiecie co? Mam dla was pewną niespodziankę. Uzgodniłam z waszą mamą, że razem z wujkiem zostaniemy tu do nowego roku. Pójdziemy razem na jakiś basen, albo może do kina. Co wy na to? Podoba się wam taki pomysł?
-Taaaaak!
                                                                           *****
Maks objął Alicję siedzącą koło niego na kanapie. Z uśmiechem spoglądali na swoją rodzinę. Beata i Jacek bawili się z chłopcami kolejką elektryczną, a mała Zuzia siedząc na kolanach u Leona z entuzjazmem opowiadała coś dziadkom.
-I jak tam kochanie-szepnął żonie na ucho.
Wtuliła się w niego.
-Dobrze..
-Alicja?
Podniosła głowę i spojrzała na swojego męża.
-Tak?
-Wesołych Świąt.
Uśmiechnęła się do niego.
-Wesołych Świąt.
                                                                          KONIEC
______________________________________________________________________________
Powtórzę jeszcze raz, w końcu dzisiaj Wigilia Bożego Narodzenia- Wesołych Świąt!
                                                                                                                                                  Tina ;*

sobota, 21 grudnia 2013

Życzonka.

Witajcie!

Jak już pewnie zauważyliście, od pewnego czasu nie ma tutaj nextów. Nie umiem na tę chwilę powiedzieć kiedy się pojawią, ostatni miesiąc był okropny. Miałam mnóstwo nauki do szkoły+ do tego egzaminy trymestralne szkoły językowej i nie miałam czasu czegokolwiek napisać. Jednak wczoraj zaczęła się przerwa świąteczna więc z całą pewnością coś się podczas tych wolnych dni pojawi. Ale dzisiaj chciałam wam przede wszystkim złożyć życzenia Bożonarodzeniowe.
                                                            Drodzy czytelnicy!
                                   Z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia,
                                                   chciałabym Wam życzyć :
                                                                  zdrowia,                                                                                          
                                                                 szczęścia,
                                                                   miłości,
                                                ciepłych rodzinnych wieczorów,
                                                   pysznych potraw wigilijnych,
                                                    mrozu gryzącego w policzki,
                                                             wesołej pasterki,
                                                  oraz wielu pięknych prezentów.
                                                            Wesołych  Świąt!
                                                                                                                                            Tina ;*
Ps. Wiem , wideo okropne, ale piękna kolęda ♥♥

wtorek, 3 grudnia 2013

Ślubuję Ci miłość , wierność i uczciwość małżeńską... cz~5

Witajcie , na wstępie chciałam przeprosić , za to że część nie pojawiła się w czwartek tak jak zakładałam tylko dopiero dzisiaj. Jak się pewnie domyślacie pisałam przy moim ulubionym kompozytorze , dzisiaj padło akurat na soundtrack do filmu "Bandyta" z 97r.
______________________________________________________
Przeciągnęłam się delikatnie. Ale dziwny sen. Rozejrzałam się po sypialni. Po całym pomieszczeniu pałętały się chusteczki. Spałam w ubraniach. Czyli to jednak nie była nocna mara tylko rzeczywistość... Podniosłam się delikatnie do pozycji siedzącej. I co teraz? Na kołdrę skapnęła łza. Otarłam policzek. Nie, nie będę się już więcej mazać! Najpierw muszę porozmawiać z rodzicami , a przede wszystkim z dziewczynami. Wzięłam telefon z szafki nocnej. Ustawiłam odbiorców sms'a : Izka, Beata, Sylwia. Wystukałam szybko na ekranie: "O 12.00 w naszej ulubionej kawiarni. Nie spóźnić mi się !! WAŻNE. Wysłałam. Ok , teraz muszę się jeszcze trochę ogarnąć, bo w obecnym stanie nie mogę się ruszyć z domu...
*****
W tym samym czasie , Londyn , Anglia
-Nie!
-Może zablokowała twój numer.
-Dlaczego miałaby to robić, przecież jestem jej mężem!
-Hmm, a może na przykład dlatego, że sądzi jesteś teraz  pokoju hotelowym z jakąś kobietą ,            i będziesz dzwonił i się tłumaczył.?!
-To co mam teraz zrobić?
-Masz, spróbuj z mojego.
Wziąłem z ręki mojej siostry telefon i wybrałem numer Alicji. Skrzynka głosowa. Może miała wyłączony telefon
*****
Weszłam do obszernego pomieszczenia. Zadowolona zauważyłam Sylwię i Beatę , rozglądające się i najwyraźniej oczekujące przyjścia reszty "stowarzyszenia". Podeszłam wolnym krokiem do stolika.
-Oho, widać tym razem to coś poważniejszego.- Sylwia była zawsze podejrzanie dobra w odkrywaniu ludzkich humorów i odczuć.
-Hej, Ala , co się stało? Coś z dziećmi?- moja siostra pochyliła się nad stolikiem i złapała mnie za rękę.
-Nie , nie z dziećmi wszystko ok..
-Z Maksem?
-Nie...
-Uff, to dobrze- Sylwia chyba znowu się przestraszyła , ze to faceci , w końcu ona miała wystarczająco dużo kłopotów z Danielem.
-W zasadzie, Maks też ma w tym swój udział. Jest nawet głównym winowajcą...
-No, co się stało?
-On...
____________________________________________________
Sorry , że taka krótka notka, ale nie mam wgl czasu tu zaglądać :/ Postaram się coś jeszcze MOŻE jutro napisać , ale nie obiecuję.
                                                                                                                                        Tina ;*

                                                                        

wtorek, 26 listopada 2013

Ogłoszenia.

Hej. Szczerze mówiąc wątpię , żeby dzisiaj albo jutro coś miało szansę się tutaj pojawić. Mam urwanie głowy w szkole+ zajęcia dodatkowe i nie mam czasu wrzucać. Mam nadzieję , że w czwartek wyrobie. A pod spodem utwór cudnego kompozytora na poprawę humoru. Pozdrawiam i przepraszam za opóźnienia.
                                                                                                                                        Tina ;*

poniedziałek, 25 listopada 2013

Ślubuję Ci miłość , wierność i uczciwość małżeńską...~ cz.4

Minął miesiąc od wyjazdu Maksa. Dni przebiegały wolniej niż zwykle. Brałam wyłącznie ranne dyżury. Rodzice pomagali mi jak mogli.
Szłam właśnie korytarzem , gdy zaczepił mnie mój ojciec.
-Słuchaj Ala, obiecałem mamie , że dzisiaj pojadę z nią na zakupy, a właśnie trafił mi się wyjątkowy przypadek... Mogłabyś się tym zająć.
Przewróciłam oczami.
-No Aluś, wiesz przecież , że będzie zła jak się dowie, że zapomniałem.
Spojrzałam na niego. Uśmiechnęłam się.
-Tylko ten jeden raz , pamiętaj.
-Dzięki córuś.
Pocałował mnie w policzek i poszedł w stronę swojego gabinetu. Zaśmiałam się pod nosem. Tata najzwyczajniej w świecie bał się matki.
*****
Dni tutaj strasznie mi się dłużyły. Dobrze, że miałem chociaż jednego członka mojej rodziny-Karolinę. Ona mnie wspierała. Co wieczór dzwoniłem, pytałem co się u nich dzieje, rozmawiałem z dziećmi. Czasami późnymi wieczorami razem z Alicją omawialiśmy na Skype'ie ciekawsze przypadki medyczne.
Wróciłem właśnie ze szkolenia. Zmęczony odłożyłem telefon na stolik. Karolina siedziała w salonie i czytała jakiś magazyn modowy.
-Idę pod prysznic.- rzuciłem krótko i udałem się w stronę łazienki.
-Yhym... - potaknęła niemal niedosłyszalnie moja siostra.
*****
Co lepiej przeprowadzić? Od kilku godzin siedziałam nad wynikami pacjentki mojego ojca. Miałam dylemat , które z badań wybrać. Zmęczona oparłam głowę o zagłówek kanapy. Zamknęłam oczy. Co zrobiłby Maks, co zrobiłby Maks... Nie łatwiej do niego po prostu zadzwonić? Sięgnęłam po telefon. Wybrałam numer mojego męża. Czekałam. Pierwszy sygnał. Drugi. Trzeci. W końcu odebrał.
-Halo, Maks?
-Nie.
-A przepraszam, w takim razie pomyliłam numery. Przepraszam za zamieszanie.
-Proszę chwilę poczekać!
-Tak, słucham?
-Wątpię żeby to była pomyłka.
-Jak to?
-Normalnie. Maks po prostu bierze prysznic. A kim pani jest?
-Jego żoną...
-Ooo, bardzo mi miło. Coś mu przekazać?
Odsunęłam telefon od ucha, i ze łzami w oczach nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Co to była za kobieta w pokoju hotelowym mojego męża? Resztę nocy przeleżałam w łóżku, patrząc tępo w biały sufit naszej sypialni. Przeanalizowałam wszystkie możliwe opcje. Nie. Nie było innego wytłumaczenia. Gorzkie łzy polały się po moich policzkach. Maks mnie zdradził.
*****
Wyszedłem z zaparowanej łazienki.
-Słyszałem telefon. Dzwonił ktoś?
Odłożyła magazyn.
-Twoja żona. Swoją drogą , dziwnie się zachowywała. Kiedy powiedziałam , że bierzesz prysznic zaczął jej się trząść głos , a kiedy spytałam czy coś przekazać, po prostu się rozłączyła.
-Może jest zazdrosna.
-O Twoją siostrę? Przecież jeżeli u mnie mieszkasz to raczej normalne, że wiem kiedy co robisz, tak?
W tej chwili coś sobie uświadomiłem.
-Boże, Karolina!
-Co się stało?
-Przecież ja jej nie powiedziałem , że z tobą mieszkam!
-Co?! Jak mogłeś jej tego nie powiedzieć?
-Myślałem, że nie ma potrzeby!
-Człowieku jesteś u mnie miesiąc!
-Ale...
-Z tego twojego "nie ma potrzeby" , twoja żona myśli teraz, że ją zdradziłeś idioto!
Usiadłem na fotelu. Schowałem twarz w dłoniach.
-Matko, co ja najlepszego zrobiłem...
-Tylko mi się tu nie rozklejaj, zadzwoń do niej i odkręć to wszystko.
-Nie , nie ma sensu , nie uwierzy.
-Jak nie uwierzy , to ja osobiście też do niej zadzwonię!
___________________________________________________________
Kolejna część , jak wam się podoba? Komentujcie, to motywuje !!
                                                                                                                                                    Tina ;*
Ps. Lubicie twórczość Michała Lorenca? Ja go kocham ♥♥♥





niedziela, 24 listopada 2013

Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską... ~ cz.3

Wybrałem numer Karoliny- mojej siostry. Rozstaliśmy się w konflikcie, nawet nie zawiadomiłem jej, że będę jakiś czas w Londynie. Była młodsza o 10 lat.
-*Halo?*-usłyszałem w słuchawce jej głos.
-*No hej.*
-*Maks?*
-*Tak , to ja.*
-*Miło , że dzwonisz.*
-*Słuchaj mam sprawę. Mógłbym u Ciebie spać przez jakiś tydzień?*
-*Jasne, tylko , że chyba zapomniałeś braciszku , że ja mieszkam w Londynie.*
-*Nie, ja doskonale o tym pamiętam.*
-*Jak to?*
-*Tak to. Podaj mi adres to przyjadę i wszystko Ci opowiem.*
-*Ok. A za ile będziesz.?*
-*No, jeżeli nie będzie korków powinienem być za jakieś pół godziny.*
-*Czekam.*
*****
Zadzwoniłem do drzwi. Po chwili otworzyła dosyć wysoka szczupła brunetka. Zmierzyła mnie wzrokiem.
-*Mogę?*
Przewróciła oczami.
-Wyluzuj brat. Przecież w końcu ja też większą część życia mieszkałam w Polsce.
-Dobrze Cię znowu widzieć.
-Ta, Ciebie też.
-Nic się nie zmieniłaś od ostatniego razu.
-Wiem.
-Gdzie mogę postawić walizki??
-Daj do sypialni. Jesteś głodny?
-Trochę...
-Dobra , rozejrzyj się po mieszkaniu , ja w tym czasie zrobię nam coś do jedzenia.
Zrobiłem tak jak powiedziała. Najpierw odniosłem walizki , a później zacząłem zwiedzanie. No , muszę przyznać , nieźle się urządziła. Mieszkanie było urządzone w stylu nowoczesnym, przeważały w nim czerń i pomarańcz. Jednak białe dodatki sprawiały, że stawało się przytulne. I było całkiem spore. 2 sypialnie, salon, kuchnia , łazienka, do tego dodatkowy pokój i taras. No, może z modelingu faktycznie można wyżyć. Ach, no tak , tego wam jeszcze nie powiedziałem. Moja siostra jest modelką. U niej nie mam raczej co liczyć na fast foody czy jakieś tłuste dania. Wyjąłem z kieszeni telefon. Chyba muszę w końcu zadzwonić do Alicji, bo jeszcze się zacznie martwić. Wyszedłem na taras i wystukałem jej numer.
-No, wreszcie dajesz znak życia!
-Przepraszam kochanie, nie mogłem przedtem zadzwonić. I co tam u was?
-Wiesz, od tych kilkunastu godzin jeszcze nic się nie stało. A jak z Tobą ? Wszystko ok?
-Tak.
-To dobrze. Najważniejsze , że dojechałeś. Kurcze, wiesz mam pilne wezwanie , Jivan mnie potrzebuje , zadzwoń rano to porozmawiasz z dziećmi, paa ja lecę.
Sygnał zakończenia rozmowy. No tak , tak to już jest jak się pobiera para lekarzy, nigdy nie wiadomo , kiedy to drugie będzie potrzebne. Oparłem ręce o barierkę.
-No no no. - odwróciłem się. W wejściu na taras stała Karolina.- Co to za kobieta, do której mówisz "kochanie"?
-Moja żona.
-Masz żonę?!
-Yhym. I dwójkę dzieci. Nie wiedziałaś?
-No co ty , skąd miałam wiedzieć. Masz gdzieś tu ich zdjęcie?
-No pewnie.- Sięgnąłem do bocznej kieszeni plecaka i wyciągnąłem fotografię. Podałem ją siostrze.
-Wow, masz naprawdę piękną żonę. I przesłodkie dzieci. Szkoda, że nie miałam jeszcze okazji ich poznać.
-Na pewno jeszcze Ci się uda.
-A właśnie , przyszłam żeby zawołać Cię na jedzenie.
-A co dobrego zrobiłaś?
-No jak to co? Sałatkę.
-Siostra, ty się nigdy nie zmienisz.
-No jasne, że nie.- roześmialiśmy się i usiedliśmy do stołu....
__________________________________________________________________
Nie wiem czy wam się podoba, KOMENTUJCIE! i udostępniajcie :3

Karolina Keller- siostra Maksa, modelka.                                                                                                        


 

sobota, 23 listopada 2013

Ślubuję Ci miłość , wierność i ucziwość małżeńską ~ cz.2

-Naprawdę , nie żartujesz?
-Nie...
-Dlaczego masz taką minę? - podskoczyłam entuzjastycznie, i stanęłam.- przecież to wspaniała wiadomość!- spojrzał na mnie zdziwiony.
-Chyba  nie chcesz mi powiedzieć , że mam jechać?
-Kochanie, taka szansa może Ci się więcej nie trafić, a my przecież spokojnie  sobie przez te cztery miesiące poradzimy.
-Nie ma mowy, nie zostawię was!
-Przecież są moi rodzice, mogę brać ranne dyżury, Emilka już w pierwszej klasie a Miki i tak zawsze w tych godzinach przesiaduje z dziadkami! Nawet nie odczujesz kiedy to minie. Jedź Maks. Nie marnuj swojego talentu.
-Ale ja nie mogę zostawić mojej rodziny.
-Nie zostawiasz nas na zawsze!-położyłam rękę na jego klatce.- Proszę Cię , nie rób czegoś czego później mógłbyś żałować.
Maks usiadł na sofie. Oparł łokcie na kolanach i schował twarz w dłoniach.
-Co ja mam zrobić?...
*****
3 miesiące później
Czas do wyjazdu minął nam na załatwianiu niezbędnych papierów. Nawet się nie spostrzegliśmy kiedy minęły już 3 miesiące. To dzisiaj mój mąż wylatywał. Wsiedliśmy we czwórkę do naszego Touran'a ,  nie mogliśmy przecież nie odwieźć go na lotnisko. Zaparkowaliśmy na parkingu. Maks wyjął z bagażnika swoją walizkę i plecak podręczny. Wzięłam Mikołaja na ręce a Emilce poleciłam złapać tatę za rękę. Odprowadziliśmy go do bramek.
-Pa kochanie. I pamiętaj, że czekamy tu na Ciebie- szepnęłam mu na ucho.
-Pa tatusiu! - Emilia wskoczyła Maksowi w ramiona. Mikołaj też rwał się do ojca.
-Pa, pa- powiedział tylko krótko i zwięźle nasz synek i wtulił się w niego.
Po chwili widzieliśmy już tylko Maksa powoli oddalającego się od barierki przy której staliśmy.
W pewnym momencie stanął , odwrócił się i krzyknął.
-Kocham Was!!
Potem widzieliśmy już tylko jak znika za rogiem.
*****
Wróciłam z dziećmi do domu. Zawiozłam je do dziadków. Sama miałam dzisiaj ostatni nocny dyżur.
Było jak na razie spokojnie.
Byłam na SOR-ze razem z Jivanem. Kiedy wchodziłam wieczorem do szpitala przed oczami mignął mi też Guła. Piotr także pewnie jak zwykle przesiaduje w gabinecie uzupełniając papiery. Jemu , odkąd zmarła jego żona Agnieszka, nigdy nie spieszy się do domu. Po chwili rozmowy z Adamem stwierdziłam, że przejdę się po szpitalu. Zamierzałam zajść na oddział internistyczny, Iga wspominała ostatnio , że w tym tygodniu ma mieć nocny dyżur. A nuż to dzisiaj?
Niestety , nigdzie jej nie było. No trudno. Wróciłam na oddział ratunkowy i powiedziałam , że jakby coś się działo to mają mnie zawiadomić. Poszłam do lekarskiego. Sprawdziłam telefon. Zero połączeń od Maksa. Pewnie po prostu jeszcze nie doleciał. Położyłam się na kanapie i wzięłam do ręki jakiś stary numer magazynu lekarskiego. Zaczęłam czytać jeden z ciekawszych artykułów , jednak po chwili zasnęłam...
*****
Przeciągnąłem się po wyjściu z samolotu. Odebrałem bagaż , załatwiłem wszystkie potrzebne rzeczy i zamówiłem sobie taksówkę , która miała mnie zawieźć do hotelu. Na moje szczęście kiedy miałem 11 lat rodzice zapisali mnie do szkoły języka angielskiego , więc teraz nie miałem najmniejszych problemów, żeby porozumieć się z ludźmi.
Spojrzałem na zachmurzone niebo. Londyn nawet w zimie wyglądał pochmurnie. A może to nie on? Może to ja widzę wszystko w czarnych barwach, z powodu wizji czteromiesięcznej przerwy od kontaktów z moją rodziną. Dopiero po chwili zorientowałem się , że jesteśmy już na miejscu. Zapłaciłem taksówkarzowi  i udałem się w kierunku recepcji.
-*Dzień dobry, witamy pana w naszym hotelu*
-*Dzień dobry, mam tu zarezerwowany pokój na najbliższe 2 tygodnie, na nazwisko Keller*
-*Oczywiście, już sprawdzam*
-*Dobrze.*
-*Nie mam pana tu nigdzie wpisanego*
-*Jak to? To niemożliwe.*
-*Nic nie mogę zrobić. Razem z innymi osobami postaramy się wyjaśnić tą sprawę. Proszę przyjść jutro.*
Spojrzałem na nią. Najwyraźniej zakończyła już rozmowę. Wyszedłem przez hotel. I co ja teraz zrobię. A może?... Nie to niemożliwe. Chociaż...spróbować nie zaszkodzi.
______________________________________________________________________
Mam nadzieję , że spełniam oczekiwania, to opowiadanie będzie krótsze od poprzedniego, przewiduję że będzie miało 10-11 ewentualnie 12 części. Dialogi zaznaczane "*" są przeprowadzane po angielsku , jednak chciałam oszczędzić wam trudności tłumaczenia tego później na język polski.To tyle. Pozdrawiam ;)
                                                                                                                                       Tina ;*

piątek, 22 listopada 2013

Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską... ~ cz.1

Weszliśmy do szpitala trzymając się za ręce. Pocałowałam mojego męża na pożegnanie, udając się w stronę oddziału, jego w jakiejś ważnej sprawie jeszcze wczoraj wzywała Elżbieta. Weszłam do szatni. Trzy moje przyjaciółki - Iga, Beata i Sylwia- siedziały z niewyraźnymi minami na krzesełkach.
-No, i co tam dziewczyny?- Cisza.- Haloo?
-Dobrze...-odmruknęła Beata.
Kucnęłam naprzeciw tej nieszczęsnej trójki.
-Ej, no co się dzieje?
-Pokłóciłam się z Irkiem...-westchnęła Iga.
-Jacek ... szkoda gadać...- Beata dodała ze spuszczonym wzrokiem. Przeniosłam wzrok na Sylwię.
-Daniel znowu nie wrócił na noc do domu..
-Wy to wszystko przez facetów?- zdziwiłam się.
-Łatwo ci mówić- odburknęła moja siostra- twój Maks pamięta o wszystkim, jest opiekuńczy...
-A Jacek to może tyran co?- Uśmiechnęłam się.
-No nie, ale...
-Mam inną propozycję. Może przyjdziecie do mnie dzisiaj wieczorem? Posiedzimy, pogadamy. Taki babski wieczór jak dawniej , co wy na to?
-Babski wieczór z 4 dzieci i mężem? Nie , to nie przejdzie...-Iga chyba nie do końca dała się namówić.
-Nie, nie , poczekaj nie wysłuchałaś mnie do końca. Mikołaj śpi dzisiaj u dziadków, a Maks obiecał zabrać Emilkę na basen. Na pewno wzięcie Tosi i Marty nie byłoby dla niego wielkim problemem.
-Tak myślisz?-teraz to Beata miała wątpliwości.
-No pewnie! To co ? Widzimy się o 20 u mnie.
-Ok-Sylwia wzruszyła ramionami.
Nagle rozdzwonił się mój telefon. Odebrałam.
-Przepraszam dziewczyny mam pilne wezwanie z SOR-u.- szybkim krokiem udałam się w stronę drzwi. Na odchodne rzuciłam jeszcze przez ramię krótkie  "Do wieczora" i pobiegłam na oddział ratunkowy...
*****
W tym samym czasie, gabinet Elżbiety
-Nie , nie ma mowy! Nie zgadzam się!- zdenerwowany mężczyzna chodził w kółko po gabinecie dyrektorki.
-Maks, zastanów się , to byłaby dla Ciebie wielka szansa!
-Nie. Jak ty to sobie wyobrażasz ?! Mam dwójkę dzieci , żonę. I mam wyjechać na 4 miesiące do Anglii?! Tak po prostu ich zostawić?! Zastanów się , czy kilka lat temu wyjechałabyś zostawiając Janka?!
-Spokojnie, przecież Alicja  nie jest sama, ma przyjaciół, rodziców. Poradzą tu sobie bez Ciebie.
-Ale ja nie poradzę sobie bez nich , rozumiesz?! Uzależniłem się od rodziny , nie potrafię ot-tak ich zostawić!
-Zastanów się dobrze? A teraz przepraszam Cię , muszę pilnie zadzwonić.
-Do widzenia. - Maks wyszedł trzaskając drzwiami.
*****
Stanęłam w progu domu. Wciągnęłam nosem chłodne, zimowe powietrze. Po chwili podjechał Maks. Schował auto do garażu. Poszedł w kierunku wejścia do domu.
-Dziękuję Ci , że je odwiozłeś.
-Nie ma za co kochanie. Ale co im się stało. Miny miały raczej niewesołe.
-Problemy sercowe.
-Uuuuu, to dobrze że nie pytałem. Jeszcze bym musiał zostać u którejś na noc, żeby ją pocieszać.
Uderzyłam go lekko wierzchem dłoni w klatkę.
-Już ja Ci dam zostawać u kogoś na noc!
Roześmiał się.
-No, no, nie wiedziałem , że moja żona jest o mnie zazdrosna.
-Zazdrosna? Po prostu nie dam żadnej mi Ciebie odbić. W końcu gdzie ja znajdę faceta, który gotuje tak świetnie jak ty.
-Oh, dziękuję za ten komplement najdroższa.
-Proszę bardzo najukochańszy.
Roześmialiśmy się. Maks objął mnie.
-Lepiej chodźmy do środka , bo jeszcze mi się tu przeziębisz.
-Tak jest panie doktorze!
-Alicja, znowu zaczynasz.
-No co ty... panie doktorze!!
Wyswobodziłam się z jego objęć i roześmiana weszłam do domu.
-Oj, Ala, Ala...- pokiwał głową i zamykając drzwi wszedł za mną.
*****
Ogień wesoło skrzył się w kominku. Siedziałam w salonie.
-Przyniosłem Ci herbatę.
-Dziękuję.
Mój mąż usiadł koło mnie a ja wtuliłam się w jego ramiona.
-Kocham Cię , wiesz.
-No oczywiście, że wiem. Ja Ciebie też.
-Jest sprawa. Elżbieta złożyła mi dziś pewną niecodzienną propozycję.
-Yhym... co to za propozycja?
-Chce, żebym wyjechał na czteromiesięczny staż do Anglii.
___________________________________________________________________
I jak się podoba? Jeszcze przepraszam zapomniałam w zapowiedzi dodać o rodzinie Igi. Irek jest jej mężem a Tosia i Marta to jej córeczki , są w tym samym wieku co Emilka. Piszcie czy się wam podoba. Opowiadanie jest już prawie całe napisane, więc jest szansa , że będę po prostu codziennie dodawać po jednej części. To by było na tyle. Pa ;)
                                                                                                                                     Tina ;*

Ślubuję Ci miłość , wierność i uczciwość małżeńską... ZAPOWIEDŹ

W tym opowiadaniu Alicja i Maks są już małżeństwem. Mają 6-letnią córeczkę Emilkę i 3-letniego Mikołaja. Są jedną wielką kochającą się rodziną. Beata wyszła za Jacka. Sylwia mieszka z Danielem , ale dalej nie jest do końca pewna swoich uczuć do niego. Rodzice Alicji- Marta i Leon mieszkają w domu jednorodzinnym na tym samym osiedlu co Alicja i Maks. Jasińscy mają 3 dzieci: Alicję , Beatę i Kacpra.
|już niedługo pierwsza część , bądźcie cierpliwi|
                                                                                                                                               
Nowi bohaterowie-

Kacper Jasiński- Brat Alicji i Beaty ,
 młody pasjonat chirirgii



Marta Jasińska- Matka Alicji





Iga Korbińska-Jedna z najlepszych
przyjaciółek Alicji


 











wtorek, 19 listopada 2013

Do zakochania jeden krok cz.22

Tą część dedykuję Agacie, która osobiście mnie męczyła, no i w końcu się doczekała. Mam nadzieję , że jesteście ze mnie zadowoleni  ;) Wybaczcie, chciałam kontynuować tę akcją z adopcją , ale nie umiałam sobie poradzić z zebraniem niezbędnych informacji "szkieletu" 22 części jeśli chodzi o stronę prawną :/ Więc rozegrałam to w inny sposób :)
_____________________________________________________
Obudziłam się wcześnie rano. Ale to był dziwny sen! Uśmiechnęłam się sama do siebie. Odsunęłam delikatnie kołdrę i powolnym krokiem udałam się na nasz balkon. Dzień był przepiękny. Oparłam ręce o barierkę. Po chwili mój mąż , którego najwyraźniej zbudziłam oplótł mnie ramionami.
-Uciekłaś ode mnie..
-Nieprawda.
Odwrócił mnie w swoją stronę. Stykaliśmy się czołami.
-Nieprawda? A mi się wydaje , że jednak tak...
-Idziesz ze mną biegać czy zostajesz w domu?
-Oj , Ala przecież ja tylko żartowałem...
-Idź zrobić śniadanie.
-Jak to? To nie idziemy biegać?
-Nie. Tym razem to ja żartowałam.
Roześmiał się i pokręcił głową. Kiedy był już w kuchni zawołał tylko:
-Kocham Cię!
-Ja Ciebie też!
*****
Wyszłam zadowolona z bloku. Jednak stanie 5 godzin przy stole operacyjnym się opłaciło.
Poczułam wibrację w kieszeni fartucha. Wyjęłam telefon. Był tam SMS od Maksa.
"Jak tam kochanie? Skończyliście już?
Jeśli tak to zapraszam na kawę i coś dobrego za 15 minut w kawiarence.
KOCHAM CIĘ ;***
Maks."
On to jednak ma wyczucie! Uśmiechnięta od ucha do ucha schowałam telefon do kieszeni i poszłam opowiedzieć ojcu o operacji.
*****
Przeszukałam połowę szpitala a jego nigdzie nie było! Niemożliwy jest mój tatuś. Kiedy byłam w lekarskim z przyzwyczajenia spojrzałam na swój grafik. Dzisiaj będzie naprawdę rodzinny dzień. Najpierw mam jakiś zabieg z moim mężem, a później asystuję ojcu przy jakiejś trudnej operacji. No tak , wspominał coś o niej ostatnio... Najśmieszniejsze , jest to , że kolumnie anestezjologów, przy tej właśnie operacji figurowało nazwisko mojej siostry. Czyli spotykamy się całym klanem. Z dobrym humorem udałam się na spotkanie z moim mężem.
*****
Usiadłam przy stoliku a Maks poszedł zamówić kawę. Po chwili zadowolony dołączył do mnie.
-I jak tam kochanie? Udała się wam ta operacja.
-Na szczęście.
-Ty zawsze masz szczęście.
-Jak rozumiem mam zaraz dodać że mam przecież najcudowniejszego męża na kuli ziemskiej , co?- roześmiałam się.
-Nie, no nie musisz... chociaż byłoby mi miło.
-Muszę Cię zmartwić. Nie jesteś najcudowniejszym mężem na globie.
-Nie?- spojrzał z udawanym zawiedzeniem .
-Nie. Ty jesteś najcudowniejszym mężem we wszechświecie.
Przytulił mnie.
-No może jest jeszcze kilku innych..-dodałam pod nosem.
-Uważaj , grabisz sobie.- Roześmiałam się. Boże , jak ja kocham tego człowieka!
                                                                       KONIEC
___________________________________________________________________
Mam nadzieję , że nikogo nie zawiodłam. A teraz niespodzianka... jeżeli tylko macie ochotę to mogę się zastanowić nad kolejnym opowiadaniem, o ile ktoś to jeszcze czyta.
                                                                                                                                           Tina ;*

wtorek, 12 listopada 2013

Jednorazówka

Sorry, ale nie miałam pomysłu na "do zakochania(...)" więc wstawiam jednorazówkę ☺ A poza tym z powodu braku cukru w serialu sama cukrze , boję się , że powoli przesadzam :/ a tak przy okazji dziękuję za 13 tyś. wyświetleń :)
_______________________________________________________________
Cudowny letni poranek. Mała Zuzia wdrapała się na kolana swojej mamy siedzącej na ławce. Miała dopiero 4 latka, a mówiła już bardzo dużo.
-A gdzie jest tata??
Kellerowa wskazała małej palcem miejsce, w którym goniła się trójka ukochanych mężczyzn w jej życiu.
-Tam , pomiędzy drzewami ,widzisz
-Taaak.
Alicja uśmiechnęła się i spojrzała w stronę swojego męża i dwóch synów. Chłopcy byli bliźniakami. Mieli już po 9 lat. Przytuliła swoją córkę.
-Mamo...
-Tak?
-A pójdziemy na lody?
Spojrzała na małą. Jak zwykle nie potrafiła jej odmówić.
-Jasne.
Wstała, wzięła małą na ręce i powolnym krokiem ruszyły w stronę budki.
W tym samym czasie Maks grał z synami w berka.
-No, szybciej Antek!
-Zobaczysz tato , jeszcze cię złapię!
Mężczyzna chciał zrobić unik , jednak poślizgnął się na trawie. W efekcie runął jak długi na ziemię. Synowie zaczęli się z niego śmiać.
-I kto tu jest najszybszy?
-No, kto tato , kto , odpowiedz?
Antek i Kuba składali się ze śmiechu podczas, gdy ich tata rozmasowywał obitą rękę.
-A gdzie dziewczyny?
Maks wykorzystując chwilową nieuwagę chłopców , ruszył pędem po trawie , i zawołał już tylko przez ramię
-Kto ostatni w domu ten gapa!
Chłopcy roześmiali się i pobiegli za ojcem.
*****
Alicja właśnie krzątała się w kuchni , kiedy do domu jak burza wpadli chłopcy, a na samym końcu Maks. Zdyszani Antek i Kuba opadli na kanapę w salonie. Keller podszedł do żony. Pocałował ją lekko w policzek.
Matka podeszła do dwójki chłopców. Kucnęła przed nimi.
-No , to teraz idziecie szybko myć ręce a po wyjściu z łazienki , Antek ty nakryjesz do stołu , a ty Kuba pomożesz mi robić sałatkę.
-Pewnie mamo!
-A co ja mam zrobić kochanie?
Ala spojrzała na swojego męża. Uśmiechnęła się lekko.
-A ty... może najpierw się przebierz zanim wejdziesz mi do kuchni.
Maks spojrzał na swoje ubranie. Faktycznie, nie było ono zbyt czyste...
*****
W całym domu było słychać szczęk sztućców. Cała paczka Kellerów siedziała przy stole w jadalni i zajadała się obiadem przygotowanym przez Alicję.
-Mmmm... pycha są te ziemniaczki mamo!-Antek, największy głodomór rodziny zawsze pochwalał talent kulinarny matki.
-Dziękuję kochanie.
-Mamo , a wiesz co się dzisiaj stało? Tata przegrał z nami w berka, a później jeszcze wyścig!-teraz do akcji wkroczył drugi z braci.
-Naprawdę?
-No, niestety tak było-Maks z udawaną smutną miną pokiwał głową .
-Mój biedak.-Alicja pocałowała męża.
-Ble!
Małżeństwo roześmiało się. Ich wspólne posiłki zawsze przebiegały w takiej samej sympatycznej atmosferze
*****
Kilka godzin później
Ala weszła do salonu. Uśmiechnęła się gdy zobaczyła , że jej mąż razem z dziećmi śledzi przebieg bajki "Scooby Doo". W zasadzie oglądali ją tylko chłopcy bo mała zuzia zasnęła w ramionach taty.
-No, idziecie się kąpać moi drodzy , jutro idziecie do szkoły!
-Ale mamo!
-Jeszcze chwilka prosimy!
Zaśmiała się. Podeszła do Maksa.
-Daj, wezmę ją.
Odsunął ramię a w tym czasie jego żona delikatnie wzięła małą na ręce. Przebrała ją w piżamkę i położyła do łóżka.
Zuzia otworzyła oczy.
-Wiesz co mamo?
-Co?
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też skarbie.
Pocałowała ją w czółko.
-A teraz śpij.
-A opowiesz mi coś przed snem?
-No jasne. A co byś chciała?
-A opowiesz mi jak się poznaliście z tatusiem?
Ala uśmiechnęła się delikatnie do córki.
-Oczywiście. A zrobisz mi miejsce koło siebie?
Mała roześmiała się. Przesunęła się delikatnie. Alicja położyła się koło Zuzi i przytuliła ją do siebie. Nakryła ją szczelniej kołdrą i zaczęła snuć opowieść...
*****
Maks wszedł do sypialni. Spodziewał się zobaczyć ją czytającą książkę , albo śpiącą , ale jej nie było. Sprawdził w łazience-tam też pustka. Intuicja podpowiedziała by sprawdzić pokój małej. Uchylił lekko drzwi. Dziewczyny spały , mała Zuzia była z całej siły wtulona w swoją mamę. Podszedł i delikatnie pogłaskał dłoń Ali .
-Wstawaj kochanie
Otworzyła oczy. Uśmiechnęła się. Było jej tak dobrze u boku córeczki. Kochała swoją rodzinę nad
życie.
                                                                         KONIEC
________________________________________________________________
Zadowoleni? Ktoś to jeszcze czyta , bo komentarzy wgl nie ma ;)Komentujcie , pamiętajcie o świętej zasadzie CZYTASZ-KOMENTUJ ☺☺
                                                                                                                                            Tina ;*
                                                                                                                                              
                                                                               

sobota, 9 listopada 2013

ważne!

Słuchajcie , mam pytanie , wolelibyście dzisiaj ultra krótką część , spoiler , czy może poczekacie do wtorku na normalną ?? możliwe jest , że będzie i jutro. I pamiętajcie o komentowaniu opowiadania ;**
W komentarzach napiszcie którą z tych 3 opcji wybieracie ☻
                                                                                                                                                Tina ;*

wtorek, 5 listopada 2013

Ta piosenka leciała na końcu 11 odcinka 3 serii. Zakochałam się w niej ♥♥
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
                                                                                                                                               Tina ;*   

Do zakochania jeden krok cz.21

Ehh, znowu duży odstęp czasowy :/ Przepraszam. Aaaa, i jakby były jakieś pytania co do tg to pobrali się w sierpniu , była na ten temat rozmowa w części 17☺
_____________________________________________________________________
-Powoli nasze życie staje się jedną wielką komedią romantyczną...- szepnęłam mu cicho na ucho.
-A przeszkadza ci to ??
-W ogóle...
-To mogę ci zapewnić , że tak będzie już zawsze, dopilnuję tego...
-Taaa, będziemy mieszkać w willi z pokojówką , lokajem , i będę chodzić w aksamitnych rękawiczkach.- roześmiał się.
-No , nie rozpędzaj się moja kochana!- pogroził mi żartobliwie palcem. Ja też się zaśmiałam.
-Wracamy na salę? Jeszcze nas będą szukać.
-Jak sobie pani życzy - ukłonił się i podał mi rękę. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Wiesz chyba wolę cię w normalnej wersji.
-Jak sobie życzysz.
Roześmialiśmy się.
*****
6 miesięcy później
-Wróciłam!!-zatrzasnęłam za sobą drzwi od domu.
-Jestem w kuchni!
No tak , mogłam się tego spodziewać po moim mężu. Kuchnia była jego królestwem. Udałam się korytarzem w stronę pomieszczenia. Maks krzątał się nakrywając do stołu.
Kiedy zauważył , że weszłam przerwał czynność. Podszedł do mnie.
-Hej kochanie.-pocałował mnie delikatnie.- Jak było w pracy?
-Dobrze...
-Ej co to za smutna mina? Jutro masz urodziny.
-No wiem , jestem coraz starsza.
-Kotku , co ty za głupstwa wygadujesz!
-Coraz starsza, mamy dla siebie mało czasu...
Przysunął krzesło i usiadł na nim. Posadził mnie bokiem na swoich kolanach. Objął mnie ramionami.
-Miałaś ciężki dzień co?
-Bardzo. Był wypadek autokaru.
Wtuliłam się w niego.
-Idź do salonu. Zaraz przyniosę herbatę.
-Ale przyjdziesz do mnie?
-No jasne.
Posłusznie udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i podwinęłam nogi pod siebie. W kominka palił się ogień. Przymknęłam oczy...
 Zbliżał się koniec lutego. Nasz dom był cudowny. Maks powiedział, że kupił go jeszcze przed ślubem , to miała być niespodzianka. Wprowadziliśmy się zaraz po ślubie. To była piękna uroczystość... Rozejrzałam się po wnętrzu. Ściany były w kolorze pomarańczowym, na komodach stały nasze zdjęcia oprawione w ramki. Skok ze spadochronem , ślub, jedno zaręczynowe zrobione przez przechodnia zaraz po oświadczynach. My uśmiechnięci na wycieczce rowerowej. Mimowolnie , kiedy wspominałam te wszystkie sytuacje zrobiło mi się ciepło na sercu. Moje rozmyślania przerwał Maks. Odstawił kubki na stół i usiadł koło mnie. Zagarnął mnie w swoje ramiona. Wtuliłam się w niego.
-No , proszę już mi tu mówić co się stało.
-Sama nie wiem...
-Alicja...
-Tak się zastanawiałam ostatnio... Nie chciałbyś powiększyć rodziny?
-Chciałbym.
-Bo... ja zawsze chciałam dokonać adopcji.
Zadarłam głowę , chciałam zobaczyć jego reakcję. Uśmiechnął się delikatnie.
-Jeśli tylko ty tego chcesz. A kiedy proponowałabyś jechać do ośrodka?
-Nie wiem jeszcze , nie myślałam że się zgodzisz.
-A czemu miałbym się nie zgodzić?
-Myślałam ... sama nie wiem.
-Jeżeli tylko będziesz szczęśliwa, ja też będę. A tak z ciekawości spytam... to chciałabyś chłopca czy dziewczynkę?
-Ty pewnie chłopca, co?
Wypiął dumnie pierś.
-No oczywiście, przecież ktoś musi zajmować się moją żoną kiedy ja jestem w pracy.
-Wierz mi , dziewczynka zrobiłaby wszystko tak samo dobrze a nawet dokładniej.
-Tak?
-Yhym.
-Czyżbyś nie wierzyła w mężczyzn?
-Nie no skądże.
-Uważaj, grzebiesz w bombie..
-Tak??
-Yhym...
Przytulił mnie mocno. Resztę wieczoru spędziliśmy wspominając. Kiedy leżeliśmy wieczorem w łóżku przed zaśnięciem usłyszałam tylko jak Maks cicho szepce sobie pod nosem.
-I tak wiem , że chciałabyś chłopca...
Ach , ci mężczyźni...
__________________________________________________________
Podoba się? Proszę pamiętać o komentarzach!! Pozdrawiam☺
                                                                                                                                                     Tina ;*
                            

środa, 30 października 2013

Do zakochania jeden krok cz.20

Ślub miał być za miesiąc. Przyjechaliśmy razem do szpitala. Weszliśmy do windy. Maks objął mnie.
-To już niedługo...
-Racja..
Zabrzmiał sygnał dojechania na właściwe piętro.
-Widzimy się po dyżurze!
Pobiegłam w stronę szatni, tymczasem mój mężczyzna poszedł do Leona, mówił , że ma do niego jakąś ważną sprawę. Nie pytałam go o to , wiedziałam , że prędzej czy później i tak się dowiem.
Tymczasem w gabinecie Jasińskiego
-Słuchaj , niedługo przyjeżdżają moi rodzice ze Szwajcarii, chciałbym, żeby poznali Alicję... Mam już zamówiony stolik w restauracji.
-Ale po co stolik! Zaproś ich do nas, posiedzimy , pogadamy...
-Tak? Na pewno? Wiesz, bo ostatnio sobie właśnie uświadomiłem , że nie poznali jeszcze mojej narzeczonej, a przecież do ślubu tylko cztery tygodnie!
-No, faktycznie chyba najwyższy czas.
-Jeszcze raz dziękuję...
-Nie masz za co.
*****
Kilka tygodni temu poznałam rodziców Maksa. Sympatyczni ludzie, od razu znalazłam wspólny język z jego matką. Ale to właśnie dzisiaj miał być jeden z najważniejszych dni w moim życiu. To dzisiaj wychodzę za Maksa. Wstałam powoli z łóżka. Słyszałam ,że na dole krzątają się już dziewczyny. Ciekawe co w tej chwili robi mój przyszły mąż. On na pewno jest spokojniejszy...
*****
W tym samym czasie, mieszkanie Maksa
-Jivan masz obrączki?!
-Uspokój się , pytasz o to już piąty raz- Adama bawiła ta sytuacja.
-Ciekawy jestem czy ty na swoim ślubie byłeś wyluzowany?!
-Mam nadzieję , że dziewczyny radzą sobie lepiej od nas...
-Na pewno , Beata i Sylwia dobrze zajmą się Alą.
-Tak, tak , masz rację , na pewno...
-A, dzwoniłem na salę , wszystko przygotowane na nasz przyjazd.
-Yhym... Jivan?
-Tak?
-Gdzie mój krawat?!!
*****
Siedziałam sztywno na krześle. Sylwia upinała mi włosy a Beata zajęła się robieniem makijażu. Sukienka wisiała na szafie. Dziewczyny żywo o czymś rozmawiały. Były podekscytowane ślubem. Mi motylki z tego powodu szalały w brzuchu od tygodnia, ale dzisiaj... Nie potrafiłam się nie ruszać. Nerwowo ściskałam pięści. Moja siostra zadowolona ze swojej pracy podała mi lusterko. Tak jak sobie życzyłam makijaż nie był za mocny , użyła neutralnych kolorów. Sylwia skończyła chwilkę po niej. Z tyłu miałam zrobione delikatne loki , z przodu boczne pasma pozostawiła nietknięte. Całość spryskała lakierem , żeby mogła przetrwać weselne zabawy. Wsunęłam na siebie suknię ślubną. Zawiązały gorset. Delikatna koronka przyjemnie drażniła skórę. Odetchnęłam głęboko. Byłam zestresowana. Moje przyjaciółki także się przebrały i razem czekałyśmy na przyjazd limuzyny , która miała mnie i Maksa zawieźć do kościoła.
W końcu zobaczyłyśmy ją przed bramą. Ruszyłam powolnym krokiem. Mój przyszły mąż wysiadł i otworzył mi drzwi. Położyłam bukiet na kolana. Poczułam jego dłoń na swojej. Trochę się uspokoiłam. W końcu jestem tu razem z nim , nie muszę się o nic martwić...
*****
Uroczystość była skromna. Kościół przystrojony delikatnie w białe kwiaty. Marsz Mendelsona, tak razem uzgodniliśmy. Maks był bardzo kreatywny, planowanie z nim czegokolwiek było jedynie przyjemnością. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie wieczorów kiedy razem wylegiwaliśmy się na kanapie, do późnej nocy omawiając szczegóły. Rozejrzałam się po sali. Wygląda na to , że wszyscy dobrze się bawią. Impreza rozkręciła się już dawno. Zdecydowanie królem i królową parkietu była Elżbieta i Krzysztof. Ich tango powaliło wszystkich na kolana. Sięgnęłam pod stół. Na krześle obok odnalazłam rękę mojego męża. Ścisnęłam ją lekko. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Pochylił się i szepnął mi na ucho.
-Idziemy się trochę przewietrzyć?
-Z tobą wszędzie MĘŻU.
-Dobrze ŻONO.
Złapał mnie za rękę i powolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Noc była ciepła, niebo zasłane gwiazdami. Niespodziewanie objął mnie i zaczął powoli kołysać się w rytm muzyki. Wtuliłam się w jego ramię. Było mi tak dobrze...
___________________________________________________________
Wiem, przepraszam , że tak długo nie było , jestem na wyjeździe i nie miałam wolnej chwili. Może coś pojawi się w czasie długiego weekendu , ale nwm jak będzie. Oczywiście dziękuję za 12 000 wyświetleń :* I komentujcie bo się obrażę ;)
                                                                                                                                               Tina ;*

poniedziałek, 21 października 2013

Kojarzycie, nieprawdaż?? osobiście kocham , przez serial ♥♥
BOOOOOOSKIEEEE♥♥
 
                                                                                                                                               Tina ;*

piątek, 18 października 2013

Seria 3 odcinek 10

Co to ma być :o
_____________________________________________________________
Beata próbuje pomóc Filipowi odzyskać tożsamość. Dziewczyna przekazuje jego zdjęcie dowódcy jednostki wojskowej. Po kilku dniach kontaktuje się z nią major, który rozpoznaje Filipa. Do szpitala trafia przyjaciel Eli i Leona – Czarek. Mężczyzna jest chory na raka i zostało mu kilka miesięcy życia. Jego żona Jola upiera się, aby ukryć przed Czarkiem jego stan zdrowia i prosi o to Bosak i Jasińskiego. Okazuje się, że Orda nie będzie mógł na razie powrócić do zawodu chirurga. Daniel jest załamany. Jasiński proponuje mu zmianę specjalizacji. Lekarze muszą usunąć kciuk kilkulatkowi, któremu babcia ciasno owinęła skaleczony palec folią. Kobieta nie zdawała sobie sprawy, że postępując w ten sposób doprowadzi do martwicy. Do Torunia przyjeżdża Alicja. Dziewczyna chce złożyć wymówienie w Copernicusie, aby kontynuować staż transplantologiczny w warszawskim szpitalu. Kobieta spotyka się na rodzinnym obiedzie z siostrą, ojcem, Basią i Filipem. Beata obawia się, że Torzewskiej zależy tylko na karierze, a romans z jej ojcem ma jej ją ułatwić. Alicja nie ocenia Basi tak ostro i cieszy się szczęściem Leona. Elżbieta zaczyna czuć coraz większą sympatię do Florczyka… Olga i Maks z niecierpliwością oczekują przyjścia na świat syna. Jadąc do domu, podjeżdżają na stację benzynową by zrobić szybkie zakupy. Nagle stacją wstrząsa potężny wybuch. Wszytko staje w płomieniach… dochodzi do tragedii…
albo
Beata próbuje pomóc Filipowi odzyskać tożsamość. Czarek, przyjaciel Eli i Leona, trafia do szpitala w ostatnim stadium choroby nowotworowej. Powrót Ordy do wykonywania zawodu chirurga jest na razie niemożliwy. Jasiński proponuje mu zmianę specjalizacji. Alicja chce zrezygnować z pracy w Copernicusie. Elżbieta darzy sympatią Florczyka. Olga i Maks z niecierpliwością oczekują przyjścia na świat syna. W drodze do domu robią zakupy na stacji benzynowej. Nagle budynkiem wstrząsa potężny wybuch.
__________________________________________
Jedyną pocieszką tg odc będzie chyba Ela i Krzysiu. Może chociaż im się ułoży...
                                                                                                                            Tina ;*

środa, 16 października 2013

Do zakochania jeden krok cz.19

Jakaś taka nijaka ta część :/
____________________________________________________________
Usiedliśmy przy jednym z stolików. Powiedziałyśmy Maksowi co chcemy i poszedł zamówić.
-Nazywam się Agnieszka, mam 29 lat, jesteśmy w tym samym wieku
-No... nie wiem ile dokładnie powiedział ci mój narzeczony , ale pewnie wiesz, że straciłam pamięć.
-Tak... Ja naprawdę przepraszam za to w parku, nie wiedziałam...
-Spokojnie, skąd mogłaś wiedzieć. A  tak w ogóle to skąd my się znamy?
-Ze studiów. Zawsze siedziałyśmy koło siebie na wykładach, mieszkałyśmy razem w akademiku... balowałyśmy razem.
Uśmiechnęła się.
-Czyli też jesteś lekarzem. A jaka specjalizacja?
-Tak samo jak ty, chirurgia.
-A gdzie teraz mieszkasz?
-Jestem tu tylko przejazdem , dostałam propozycję pracy w szpitalu, w gdańsku. Zaraz po studiach wyjechałam do Łodzi. Pracowałam tam trochę, ale znajoma dyrektorka zaproponowałam mi etat u siebie. Miałam Toruń po drodze, a przecież nie zapomniałam gdzie kiedyś mieszkała moja najlepsza przyjaciółka. Miałam nadzieję , że cię tu znajdę...i udało się. A co u ciebie?
-Ok. Poznałam na nowo większość dawnych znajomych, ale tata nigdy nie wspominał mi o tobie. A nie chciałabyś zamieszkać w Toruniu?
-Nie, nie mogę , mam tam zapewnioną pracę...
-Pracowałabyś w Copernicusie.
-Nie, nie składałam papierów ani nic...
-Dyrektorka mówiła, że ma akurat wakat. Szuka młodych, zdolnych chirurgów, a zdaje mi się ,  że idealnie pasujesz do tego opisu.
Zarumieniła się. Nic dziwnego , że się z nią przyjaźniłam. Sympatyczna z poczuciem humoru, do tego takie same zainteresowania.
-Tak nagle? No nie wiem...
-Zastanów się.
Maks przyszedł z zamówieniem. Dosiadł się do stolika.
-No i co tam dziewczyny pogadałyście?
Uśmiechnęłyśmy się do siebie.
-Nie zdążyłam się przedtem panu przedstawić. Nazywam się Agnieszka.
Wyciągnęła rękę.Uśmiechnął się do mnie. Wzięłam do ręki filiżankę. Kiedy podniosłam dłoń odsłonił się zegarek.
-O nie..
-Co się stało?
-Zapomniałam , że umówiłam się z dziewczynami , chcą mnie wyciągnąć na zakupy po suknię ślubną. Muszę zaraz iść. A , Agnieszka, czuj się zaproszona na ślub.
Wyszliśmy w 3 z kawiarni. Dobrze, że podczas rozmowy wymieniłyśmy się numerami i mailami, będę miała jak zawiadomić ją o dokładnym czasie ślubu...
*****
Żadna suknia mi się nie podobała. Zrezygnowane włóczyłyśmy się uliczkami Torunia. Zatrzymałyśmy się przed jedną z wystaw. Oglądałyśmy wnętrze sklepu zza szyby. Wtedy coś przykuło moją uwagę. Na jednym z wieszaków wisiała śliczna, śnieżnobiała suknia, z koronkowymi rękawami. Wzięłam dziewczyny i razem weszłyśmy do środka. Sprzedawczyni powiedziała, że to jedyny model , ale to i tak nie miało znaczenia. Pasowała na mnie idealnie. Dokonałam zakupu i równym krokiem poszłyśmy w stronę mojego auta, obiecałam im, że po zakupach zaproszę je do siebie na kawę...
___________________________________________
Next w przygotowaniu , ale nwm kiedy będę miała czas, żeby opublikować.
                                                                                                                                                 Tina ;*
                                                                                                                                                 

czwartek, 10 października 2013

Do zakochania jeden krok cz.18

 Przepraszam , ale ciężki tydzień :( Zacukrze was ♥
____________________________________________
Ktoś delikatnie mną potrząsnął. Otworzyłam oczy. Nade mną pochylał się Maks.
-Jesteśmy na miejscu.
Przeciągnęłam się , i powoli wyszłam z auta. Wzięłam torbę z siedzenia i poszłam w stronę domu. Po chwili Maks dołączył do mnie. Weszliśmy do mieszkania. Rzuciłam torbę na kanapę i opadłam na łóżko.
-O, pani doktor jak widzę zmęczona.
-Yhym...
-Na którą masz jutro dyżur?
-Mam nockę..
-To w takim razie siedzimy w tym razem, bo ja też.
Uśmiechnęłam się. Poszłam do łazienki się przebrać i z powrotem położyłam się do łóżka. Zgasiłam lampkę i zasnęłam...
*****
Właśnie miałam skończyć skomplikowaną operację kiedy nagle... poczułam jak coś drażni moje ramię. Zlekceważyłam to. Wróciłam do przerwanego zajęcia. Znowu. Obraz operacji powoli się rozmazywał. Podniosłam powieki. Eh, to był tylko sen. Odwróciłam się na drugi bok. Maks leżał uśmiechnięty, trzymając w dłoni jeden z dłuższych kosmyków moich włosów. To zapewne nim wywołał tą pobudkę.
-Która godzina?
-A obiecujesz, że nie będziesz zła?
-No , już , mów...
-Pomyślałem , że cały dzień moglibyśmy mieć dla siebie, porobić już jakieś wstępne przygotowania do ślubu i w ogóle...
-Maks, powtarzam pytanie , która jest godzina?
Zrobił zgorszoną minę.
-Nooo... ósma rano.
-Która?!
-Oj, Ala!
-A ja chciałam pospać.
-To co, co gdzie idziemy najpierw?
Słuchałam co do mnie mówił. Jak by mu się odpłacić za taką wczesną pobudkę...
-Dobrze , zgadzam się.
Spojrzał na mnie zdziwiony. Najwyraźniej zaskoczyłam go tym.
-Dobrze, to ubieraj się.
-Pod jednym warunkiem.
-Tak?
-Przed tym idziemy biegać.
-Co?
-Biegać.
-Nie, no Alicja, proszę...
-Ubieraj się , a nie gadaj.
Śmiałam się , kiedy mój narzeczony nie potrafił dotrzymać mi kroku. Nie miał takiej formy jak ja. Po 2 godzinach wróciliśmy do domu. Przebraliśmy i zgodnie postanowiliśmy , że naszym pierwszym przystankiem będzie jubiler...
*****
-Te są ładne...
-Patrz , te też niczego sobie...
-A tamte, widziałeś?
-A może te?
-Nieee, te nie...
-O, a te tutaj?
-No, może...
 od 20 minut wymienialiśmy  się uwagami na temat poszczególnych obrączek. Jeszcze przed wejściem do sklepu , zgodnie stwierdziliśmy , że mają być ze srebra. Ale przy wzorze było o wiele więcej problemów. Sprzedawca- sympatyczny starszy pan- stał za ladą i uśmiechał się na nasz widok. Może przypominała mu się jego przeszłość. Wybraliśmy zwykłe, beż żadnych ozdób. Umówiliśmy się ze sprzedawcą , że na pomiary przyjdziemy tydzień później. Wyszliśmy ze sklepiku.
-No, to jeden punkt ze ślubnej listy możemy już odhaczyć.
-To co teraz?
-Kościół mamy , obrączki też... zostały stroje, menu, sala, wystrój kościoła, limuzyna...
-Dużo jeszcze tego...
-No...
-Chodźmy do parku.
-Znowu ruch? Wykończysz mnie chyba... Jutro rano cie nie budzę.
-Sam chciałeś.
Usiedliśmy na jednej z ławek. Oparłam głowę na jego ramieniu. Przez to wszystko nie zauważyłam idącej w naszą stronę osoby...
-Alicja!
Podniosłam głowę. Spojrzałam na Maksa. Miał tak samo zdziwioną minę jak ja. W naszą stronę biegła jakaś dziewczyna. Niebieskooka blondynka, o sympatycznym wyglądzie. Podeszła bliżej i rzuciła mi się na szyję. Ja dalej stałam jak w amoku. Nie znałam tej kobiety, a ona rzuca mi się na szyję. A może znałam a jej sobie nie przypomniałam?
-Jak miło cię widzieć!
-Przepraszam , ale...kim pani tak właściwie jest?
Odsunęła się ode mnie, i dalej uśmiechnięta spytała.
-Ale jak to kim? Przecież to niemożliwe , żebyś mnie nie zapamiętała!
-Wiesz ja...
Maks, dotychczas stojący z boku , najwyraźniej nie chciał nam przeszkadzać, teraz wkroczył do rozmowy.
-Widzi pani, sytuacja jest dosyć skomplikowana.
-Uuu, Alicja a kto to jest?
-Mój narzeczony, Maks.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. A może teraz zechce pani powiedzieć mojej narzeczonej kim pani jest.
-Ale , jak to? Ona naprawdę mnie nie pamięta?
-Ehh, Alicja , mogę cię przeprosić na chwilę , musze coś wytłumaczyć tej pani?
-Oczywiście.
Wziął ją na stronę. Widziałam , jak podczas rozmowy wyraz jej twarzy diametralnie się zmienia. Z uśmiechniętej stała się smutna , jakby... współczująca? Podeszła do mnie.
-Przepraszam , za ten dziwny początek , ale sama rozumiesz...
-Jasne. Przyzwyczaiłam się , nie jesteś pierwsza. Słuchaj a może pójdziesz z nami na kawę , co? Opowiesz mi coś o sobie, bo czuję , że my się chyba przyjaźniłyśmy.
-Z przyjemnością!
Uśmiechnęłam się do niej. Wzięłam za rękę mojego narzeczonego , i w trójkę udaliśmy się w stronę jednej z toruńskich kawiarni...
__________________________________________
Nie jestem , jakoś specjalnie zadowolona z tej części. Nie mam zielonego pojęcia, kiedy pojawi się next☻
                                                                                                                                                 Tina ;*

niedziela, 6 października 2013

Ekh, em , żeby dzisiaj była jakaś część na razie się nie zapowiada, bo mi odbija, i na całe gardło śpiewam , nie trudno się domyślić co... COCHISE!!  Gdyby powstała więc jakakolwiek moja twórczość, byłaby dziwna...Nwm też jak to teraz będzie bo zaczynam 3 rok w Britamie, i bd miała mniej czasu :( Ale w związku z moim dzisiejszym humorem wstawiam jeden z ich utworów:
<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
i moje ulubione zdjęcie <3            
                                                                                                                                                  Tina ;*


                                                                                                                                     

sobota, 5 października 2013

Kolejna, sorry , że dopiero teraz, ale urwanie głowy w szkole, do tg chyba jestem chora :(
Do zakochania jeden krok cz.17
Poderwałam się z łóżka. Po raz pierwszy przydarzyło mi się takie coś. Przeżywałam sen jako osoba trzecia. Bardzo dziwne uczucie. Patrzyłam na nas z boku. Ale tam było inaczej. Nie było szczęśliwego powrotu do domu i nieustannych pocałunków. Tam była choroba. Była śmierć.
Otarłam czoło. Spojrzałam w prawą stronę. Na szczęście nie zbudziłam Maksa. Znowu niepotrzebnie by się zamartwiał. Opadłam powoli z powrotem na poduszki. Starałam się zasnąć, jednak dalej nękały mnie sceny koszmaru. Przytuliłam się do boku mojego ukochanego, i nawet gdybym miała się od niego nie oderwać na centymetr, to wiedziałam , że nigdzie nie czuję się bezpieczniej niż tutaj...
*****
Otworzyłam oczy. Przez żaluzje w oknach, do pokoju wślizgiwały się promienie słońca. Odwróciłam się delikatnie i spojrzałam na mojego ukochanego. Spał z uśmiechem na ustach. Przyjrzałam mu się dokładniej. Ostro zarysowany podbródek. Włosy ścięte "na jeża". Największym atutem jego twarzy były jednak czekoladowe tęczówki, schowane w tej chwili pod powiekami. Ta ich niesamowita głębia tyle razy już mnie wciągnęła...
-Długo jeszcze będziesz mi się przyglądać , kochanie?
Roześmiałam się. Otworzył oczy.
-Dzień dobry. Jak samopoczucie?
-A , wiesz, że dobrze.
-Tak? A to dlaczego?
-Bo wczoraj oświadczył mi się pewien bardzo przystojny mężczyzna, w którym jestem strasznie zakochana...
-Oh , dziękuje, wiem , że jestem śliczniutki!
Zaśmiał się. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
-A kto powiedział , że to ty?
Zrobił zdezorientowaną minę , by po chwili rzucić się na mnie. Położył się tak , że nie miałam szans się spod niego wyślizgnąć. Oczekiwałam pocałunku. Jednak on w ostatniej chwili jakby zmienił zdanie i zaczął mnie łaskotać. Znowu to samo! Już raz nabrałam się na to w mieszkaniu, i po raz kolejny dzisiaj. Oj, na następny raz muszę byś czujniejsza. Starałam się jakoś wydostać, ale nie potrafiłam.
-Nooo...to kto jest tym mężczyzną?
-Ty...przestań ... już..
Nie potrafiłam przestać się śmiać.
-Kto, bo nie słyszałem?
-Ty...
Czułam jak uścisk zelżał . Przybliżył się i pocałował mnie.
-No, to skoro już to ustaliliśmy , to może idźmy na śniadanie, bo jestem głodny jak wilk.
Uśmiechnęłam się. No tak , mój narzeczony, to straszny głodomor...
*****
Musieliśmy już wracać. Wyjazd minął szybko.
Zmierzaliśmy autostradą w stronę Torunia.
-Alicja?
-Tak?
-Kiedy chciałabyś się pobrać , wiesz musimy zacząć się nad tym zastanawiać...
-Hmmm, w sumie to...jak najszybciej.
Spojrzał na mnie uśmiechnięty.
-Tak samo , jak ja.
-To co , jaki miesiąc?
-Nie wiem może... a co byś powiedział na sierpień? W dwa miesiące wszystko załatwimy.
Ziewnęłam.
-Co, niewyspana?
-Tak , śniły mi się koszmary , nie spałam przez pół nocy...
-Dlaczego mnie nie obudziłaś.
W jego głosie słuchać było wyraźnie wyrzut.
-Nie chciałam żebyś się martwił.
-Alicja, będę się martwić , bo cię kocham , i nic tego nigdy nie zmieni rozumiesz.
-Rozumiem.
Uśmiechnęłam się delikatnie i znowu ziewnęłam. Roześmiał się.
-No nie! Prześpij się i to już! Na tylnym siedzeniu jest moja bluza, przykryj się, żebyś mi nie zmarzła.
Sięgnęłam po ubranie, i nakryłam się. Zasnąć pomógł mi zapach mojego mężczyzny...
______________________________________________
Wiem, że po tym ile nie było powinna być teraz jakaś dłuższa, ale a zawsze uważam , że jeśli chodzi o blogi z opowiadaniami , to lepiej nie dodać wcale, niż dodać jakąś kiepską część ;> Komentujcie i udostępniajcie.
                                                                                                                                                Tina ;*