wtorek, 26 listopada 2013

Ogłoszenia.

Hej. Szczerze mówiąc wątpię , żeby dzisiaj albo jutro coś miało szansę się tutaj pojawić. Mam urwanie głowy w szkole+ zajęcia dodatkowe i nie mam czasu wrzucać. Mam nadzieję , że w czwartek wyrobie. A pod spodem utwór cudnego kompozytora na poprawę humoru. Pozdrawiam i przepraszam za opóźnienia.
                                                                                                                                        Tina ;*

poniedziałek, 25 listopada 2013

Ślubuję Ci miłość , wierność i uczciwość małżeńską...~ cz.4

Minął miesiąc od wyjazdu Maksa. Dni przebiegały wolniej niż zwykle. Brałam wyłącznie ranne dyżury. Rodzice pomagali mi jak mogli.
Szłam właśnie korytarzem , gdy zaczepił mnie mój ojciec.
-Słuchaj Ala, obiecałem mamie , że dzisiaj pojadę z nią na zakupy, a właśnie trafił mi się wyjątkowy przypadek... Mogłabyś się tym zająć.
Przewróciłam oczami.
-No Aluś, wiesz przecież , że będzie zła jak się dowie, że zapomniałem.
Spojrzałam na niego. Uśmiechnęłam się.
-Tylko ten jeden raz , pamiętaj.
-Dzięki córuś.
Pocałował mnie w policzek i poszedł w stronę swojego gabinetu. Zaśmiałam się pod nosem. Tata najzwyczajniej w świecie bał się matki.
*****
Dni tutaj strasznie mi się dłużyły. Dobrze, że miałem chociaż jednego członka mojej rodziny-Karolinę. Ona mnie wspierała. Co wieczór dzwoniłem, pytałem co się u nich dzieje, rozmawiałem z dziećmi. Czasami późnymi wieczorami razem z Alicją omawialiśmy na Skype'ie ciekawsze przypadki medyczne.
Wróciłem właśnie ze szkolenia. Zmęczony odłożyłem telefon na stolik. Karolina siedziała w salonie i czytała jakiś magazyn modowy.
-Idę pod prysznic.- rzuciłem krótko i udałem się w stronę łazienki.
-Yhym... - potaknęła niemal niedosłyszalnie moja siostra.
*****
Co lepiej przeprowadzić? Od kilku godzin siedziałam nad wynikami pacjentki mojego ojca. Miałam dylemat , które z badań wybrać. Zmęczona oparłam głowę o zagłówek kanapy. Zamknęłam oczy. Co zrobiłby Maks, co zrobiłby Maks... Nie łatwiej do niego po prostu zadzwonić? Sięgnęłam po telefon. Wybrałam numer mojego męża. Czekałam. Pierwszy sygnał. Drugi. Trzeci. W końcu odebrał.
-Halo, Maks?
-Nie.
-A przepraszam, w takim razie pomyliłam numery. Przepraszam za zamieszanie.
-Proszę chwilę poczekać!
-Tak, słucham?
-Wątpię żeby to była pomyłka.
-Jak to?
-Normalnie. Maks po prostu bierze prysznic. A kim pani jest?
-Jego żoną...
-Ooo, bardzo mi miło. Coś mu przekazać?
Odsunęłam telefon od ucha, i ze łzami w oczach nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Co to była za kobieta w pokoju hotelowym mojego męża? Resztę nocy przeleżałam w łóżku, patrząc tępo w biały sufit naszej sypialni. Przeanalizowałam wszystkie możliwe opcje. Nie. Nie było innego wytłumaczenia. Gorzkie łzy polały się po moich policzkach. Maks mnie zdradził.
*****
Wyszedłem z zaparowanej łazienki.
-Słyszałem telefon. Dzwonił ktoś?
Odłożyła magazyn.
-Twoja żona. Swoją drogą , dziwnie się zachowywała. Kiedy powiedziałam , że bierzesz prysznic zaczął jej się trząść głos , a kiedy spytałam czy coś przekazać, po prostu się rozłączyła.
-Może jest zazdrosna.
-O Twoją siostrę? Przecież jeżeli u mnie mieszkasz to raczej normalne, że wiem kiedy co robisz, tak?
W tej chwili coś sobie uświadomiłem.
-Boże, Karolina!
-Co się stało?
-Przecież ja jej nie powiedziałem , że z tobą mieszkam!
-Co?! Jak mogłeś jej tego nie powiedzieć?
-Myślałem, że nie ma potrzeby!
-Człowieku jesteś u mnie miesiąc!
-Ale...
-Z tego twojego "nie ma potrzeby" , twoja żona myśli teraz, że ją zdradziłeś idioto!
Usiadłem na fotelu. Schowałem twarz w dłoniach.
-Matko, co ja najlepszego zrobiłem...
-Tylko mi się tu nie rozklejaj, zadzwoń do niej i odkręć to wszystko.
-Nie , nie ma sensu , nie uwierzy.
-Jak nie uwierzy , to ja osobiście też do niej zadzwonię!
___________________________________________________________
Kolejna część , jak wam się podoba? Komentujcie, to motywuje !!
                                                                                                                                                    Tina ;*
Ps. Lubicie twórczość Michała Lorenca? Ja go kocham ♥♥♥





niedziela, 24 listopada 2013

Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską... ~ cz.3

Wybrałem numer Karoliny- mojej siostry. Rozstaliśmy się w konflikcie, nawet nie zawiadomiłem jej, że będę jakiś czas w Londynie. Była młodsza o 10 lat.
-*Halo?*-usłyszałem w słuchawce jej głos.
-*No hej.*
-*Maks?*
-*Tak , to ja.*
-*Miło , że dzwonisz.*
-*Słuchaj mam sprawę. Mógłbym u Ciebie spać przez jakiś tydzień?*
-*Jasne, tylko , że chyba zapomniałeś braciszku , że ja mieszkam w Londynie.*
-*Nie, ja doskonale o tym pamiętam.*
-*Jak to?*
-*Tak to. Podaj mi adres to przyjadę i wszystko Ci opowiem.*
-*Ok. A za ile będziesz.?*
-*No, jeżeli nie będzie korków powinienem być za jakieś pół godziny.*
-*Czekam.*
*****
Zadzwoniłem do drzwi. Po chwili otworzyła dosyć wysoka szczupła brunetka. Zmierzyła mnie wzrokiem.
-*Mogę?*
Przewróciła oczami.
-Wyluzuj brat. Przecież w końcu ja też większą część życia mieszkałam w Polsce.
-Dobrze Cię znowu widzieć.
-Ta, Ciebie też.
-Nic się nie zmieniłaś od ostatniego razu.
-Wiem.
-Gdzie mogę postawić walizki??
-Daj do sypialni. Jesteś głodny?
-Trochę...
-Dobra , rozejrzyj się po mieszkaniu , ja w tym czasie zrobię nam coś do jedzenia.
Zrobiłem tak jak powiedziała. Najpierw odniosłem walizki , a później zacząłem zwiedzanie. No , muszę przyznać , nieźle się urządziła. Mieszkanie było urządzone w stylu nowoczesnym, przeważały w nim czerń i pomarańcz. Jednak białe dodatki sprawiały, że stawało się przytulne. I było całkiem spore. 2 sypialnie, salon, kuchnia , łazienka, do tego dodatkowy pokój i taras. No, może z modelingu faktycznie można wyżyć. Ach, no tak , tego wam jeszcze nie powiedziałem. Moja siostra jest modelką. U niej nie mam raczej co liczyć na fast foody czy jakieś tłuste dania. Wyjąłem z kieszeni telefon. Chyba muszę w końcu zadzwonić do Alicji, bo jeszcze się zacznie martwić. Wyszedłem na taras i wystukałem jej numer.
-No, wreszcie dajesz znak życia!
-Przepraszam kochanie, nie mogłem przedtem zadzwonić. I co tam u was?
-Wiesz, od tych kilkunastu godzin jeszcze nic się nie stało. A jak z Tobą ? Wszystko ok?
-Tak.
-To dobrze. Najważniejsze , że dojechałeś. Kurcze, wiesz mam pilne wezwanie , Jivan mnie potrzebuje , zadzwoń rano to porozmawiasz z dziećmi, paa ja lecę.
Sygnał zakończenia rozmowy. No tak , tak to już jest jak się pobiera para lekarzy, nigdy nie wiadomo , kiedy to drugie będzie potrzebne. Oparłem ręce o barierkę.
-No no no. - odwróciłem się. W wejściu na taras stała Karolina.- Co to za kobieta, do której mówisz "kochanie"?
-Moja żona.
-Masz żonę?!
-Yhym. I dwójkę dzieci. Nie wiedziałaś?
-No co ty , skąd miałam wiedzieć. Masz gdzieś tu ich zdjęcie?
-No pewnie.- Sięgnąłem do bocznej kieszeni plecaka i wyciągnąłem fotografię. Podałem ją siostrze.
-Wow, masz naprawdę piękną żonę. I przesłodkie dzieci. Szkoda, że nie miałam jeszcze okazji ich poznać.
-Na pewno jeszcze Ci się uda.
-A właśnie , przyszłam żeby zawołać Cię na jedzenie.
-A co dobrego zrobiłaś?
-No jak to co? Sałatkę.
-Siostra, ty się nigdy nie zmienisz.
-No jasne, że nie.- roześmialiśmy się i usiedliśmy do stołu....
__________________________________________________________________
Nie wiem czy wam się podoba, KOMENTUJCIE! i udostępniajcie :3

Karolina Keller- siostra Maksa, modelka.                                                                                                        


 

sobota, 23 listopada 2013

Ślubuję Ci miłość , wierność i ucziwość małżeńską ~ cz.2

-Naprawdę , nie żartujesz?
-Nie...
-Dlaczego masz taką minę? - podskoczyłam entuzjastycznie, i stanęłam.- przecież to wspaniała wiadomość!- spojrzał na mnie zdziwiony.
-Chyba  nie chcesz mi powiedzieć , że mam jechać?
-Kochanie, taka szansa może Ci się więcej nie trafić, a my przecież spokojnie  sobie przez te cztery miesiące poradzimy.
-Nie ma mowy, nie zostawię was!
-Przecież są moi rodzice, mogę brać ranne dyżury, Emilka już w pierwszej klasie a Miki i tak zawsze w tych godzinach przesiaduje z dziadkami! Nawet nie odczujesz kiedy to minie. Jedź Maks. Nie marnuj swojego talentu.
-Ale ja nie mogę zostawić mojej rodziny.
-Nie zostawiasz nas na zawsze!-położyłam rękę na jego klatce.- Proszę Cię , nie rób czegoś czego później mógłbyś żałować.
Maks usiadł na sofie. Oparł łokcie na kolanach i schował twarz w dłoniach.
-Co ja mam zrobić?...
*****
3 miesiące później
Czas do wyjazdu minął nam na załatwianiu niezbędnych papierów. Nawet się nie spostrzegliśmy kiedy minęły już 3 miesiące. To dzisiaj mój mąż wylatywał. Wsiedliśmy we czwórkę do naszego Touran'a ,  nie mogliśmy przecież nie odwieźć go na lotnisko. Zaparkowaliśmy na parkingu. Maks wyjął z bagażnika swoją walizkę i plecak podręczny. Wzięłam Mikołaja na ręce a Emilce poleciłam złapać tatę za rękę. Odprowadziliśmy go do bramek.
-Pa kochanie. I pamiętaj, że czekamy tu na Ciebie- szepnęłam mu na ucho.
-Pa tatusiu! - Emilia wskoczyła Maksowi w ramiona. Mikołaj też rwał się do ojca.
-Pa, pa- powiedział tylko krótko i zwięźle nasz synek i wtulił się w niego.
Po chwili widzieliśmy już tylko Maksa powoli oddalającego się od barierki przy której staliśmy.
W pewnym momencie stanął , odwrócił się i krzyknął.
-Kocham Was!!
Potem widzieliśmy już tylko jak znika za rogiem.
*****
Wróciłam z dziećmi do domu. Zawiozłam je do dziadków. Sama miałam dzisiaj ostatni nocny dyżur.
Było jak na razie spokojnie.
Byłam na SOR-ze razem z Jivanem. Kiedy wchodziłam wieczorem do szpitala przed oczami mignął mi też Guła. Piotr także pewnie jak zwykle przesiaduje w gabinecie uzupełniając papiery. Jemu , odkąd zmarła jego żona Agnieszka, nigdy nie spieszy się do domu. Po chwili rozmowy z Adamem stwierdziłam, że przejdę się po szpitalu. Zamierzałam zajść na oddział internistyczny, Iga wspominała ostatnio , że w tym tygodniu ma mieć nocny dyżur. A nuż to dzisiaj?
Niestety , nigdzie jej nie było. No trudno. Wróciłam na oddział ratunkowy i powiedziałam , że jakby coś się działo to mają mnie zawiadomić. Poszłam do lekarskiego. Sprawdziłam telefon. Zero połączeń od Maksa. Pewnie po prostu jeszcze nie doleciał. Położyłam się na kanapie i wzięłam do ręki jakiś stary numer magazynu lekarskiego. Zaczęłam czytać jeden z ciekawszych artykułów , jednak po chwili zasnęłam...
*****
Przeciągnąłem się po wyjściu z samolotu. Odebrałem bagaż , załatwiłem wszystkie potrzebne rzeczy i zamówiłem sobie taksówkę , która miała mnie zawieźć do hotelu. Na moje szczęście kiedy miałem 11 lat rodzice zapisali mnie do szkoły języka angielskiego , więc teraz nie miałem najmniejszych problemów, żeby porozumieć się z ludźmi.
Spojrzałem na zachmurzone niebo. Londyn nawet w zimie wyglądał pochmurnie. A może to nie on? Może to ja widzę wszystko w czarnych barwach, z powodu wizji czteromiesięcznej przerwy od kontaktów z moją rodziną. Dopiero po chwili zorientowałem się , że jesteśmy już na miejscu. Zapłaciłem taksówkarzowi  i udałem się w kierunku recepcji.
-*Dzień dobry, witamy pana w naszym hotelu*
-*Dzień dobry, mam tu zarezerwowany pokój na najbliższe 2 tygodnie, na nazwisko Keller*
-*Oczywiście, już sprawdzam*
-*Dobrze.*
-*Nie mam pana tu nigdzie wpisanego*
-*Jak to? To niemożliwe.*
-*Nic nie mogę zrobić. Razem z innymi osobami postaramy się wyjaśnić tą sprawę. Proszę przyjść jutro.*
Spojrzałem na nią. Najwyraźniej zakończyła już rozmowę. Wyszedłem przez hotel. I co ja teraz zrobię. A może?... Nie to niemożliwe. Chociaż...spróbować nie zaszkodzi.
______________________________________________________________________
Mam nadzieję , że spełniam oczekiwania, to opowiadanie będzie krótsze od poprzedniego, przewiduję że będzie miało 10-11 ewentualnie 12 części. Dialogi zaznaczane "*" są przeprowadzane po angielsku , jednak chciałam oszczędzić wam trudności tłumaczenia tego później na język polski.To tyle. Pozdrawiam ;)
                                                                                                                                       Tina ;*

piątek, 22 listopada 2013

Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską... ~ cz.1

Weszliśmy do szpitala trzymając się za ręce. Pocałowałam mojego męża na pożegnanie, udając się w stronę oddziału, jego w jakiejś ważnej sprawie jeszcze wczoraj wzywała Elżbieta. Weszłam do szatni. Trzy moje przyjaciółki - Iga, Beata i Sylwia- siedziały z niewyraźnymi minami na krzesełkach.
-No, i co tam dziewczyny?- Cisza.- Haloo?
-Dobrze...-odmruknęła Beata.
Kucnęłam naprzeciw tej nieszczęsnej trójki.
-Ej, no co się dzieje?
-Pokłóciłam się z Irkiem...-westchnęła Iga.
-Jacek ... szkoda gadać...- Beata dodała ze spuszczonym wzrokiem. Przeniosłam wzrok na Sylwię.
-Daniel znowu nie wrócił na noc do domu..
-Wy to wszystko przez facetów?- zdziwiłam się.
-Łatwo ci mówić- odburknęła moja siostra- twój Maks pamięta o wszystkim, jest opiekuńczy...
-A Jacek to może tyran co?- Uśmiechnęłam się.
-No nie, ale...
-Mam inną propozycję. Może przyjdziecie do mnie dzisiaj wieczorem? Posiedzimy, pogadamy. Taki babski wieczór jak dawniej , co wy na to?
-Babski wieczór z 4 dzieci i mężem? Nie , to nie przejdzie...-Iga chyba nie do końca dała się namówić.
-Nie, nie , poczekaj nie wysłuchałaś mnie do końca. Mikołaj śpi dzisiaj u dziadków, a Maks obiecał zabrać Emilkę na basen. Na pewno wzięcie Tosi i Marty nie byłoby dla niego wielkim problemem.
-Tak myślisz?-teraz to Beata miała wątpliwości.
-No pewnie! To co ? Widzimy się o 20 u mnie.
-Ok-Sylwia wzruszyła ramionami.
Nagle rozdzwonił się mój telefon. Odebrałam.
-Przepraszam dziewczyny mam pilne wezwanie z SOR-u.- szybkim krokiem udałam się w stronę drzwi. Na odchodne rzuciłam jeszcze przez ramię krótkie  "Do wieczora" i pobiegłam na oddział ratunkowy...
*****
W tym samym czasie, gabinet Elżbiety
-Nie , nie ma mowy! Nie zgadzam się!- zdenerwowany mężczyzna chodził w kółko po gabinecie dyrektorki.
-Maks, zastanów się , to byłaby dla Ciebie wielka szansa!
-Nie. Jak ty to sobie wyobrażasz ?! Mam dwójkę dzieci , żonę. I mam wyjechać na 4 miesiące do Anglii?! Tak po prostu ich zostawić?! Zastanów się , czy kilka lat temu wyjechałabyś zostawiając Janka?!
-Spokojnie, przecież Alicja  nie jest sama, ma przyjaciół, rodziców. Poradzą tu sobie bez Ciebie.
-Ale ja nie poradzę sobie bez nich , rozumiesz?! Uzależniłem się od rodziny , nie potrafię ot-tak ich zostawić!
-Zastanów się dobrze? A teraz przepraszam Cię , muszę pilnie zadzwonić.
-Do widzenia. - Maks wyszedł trzaskając drzwiami.
*****
Stanęłam w progu domu. Wciągnęłam nosem chłodne, zimowe powietrze. Po chwili podjechał Maks. Schował auto do garażu. Poszedł w kierunku wejścia do domu.
-Dziękuję Ci , że je odwiozłeś.
-Nie ma za co kochanie. Ale co im się stało. Miny miały raczej niewesołe.
-Problemy sercowe.
-Uuuuu, to dobrze że nie pytałem. Jeszcze bym musiał zostać u którejś na noc, żeby ją pocieszać.
Uderzyłam go lekko wierzchem dłoni w klatkę.
-Już ja Ci dam zostawać u kogoś na noc!
Roześmiał się.
-No, no, nie wiedziałem , że moja żona jest o mnie zazdrosna.
-Zazdrosna? Po prostu nie dam żadnej mi Ciebie odbić. W końcu gdzie ja znajdę faceta, który gotuje tak świetnie jak ty.
-Oh, dziękuję za ten komplement najdroższa.
-Proszę bardzo najukochańszy.
Roześmialiśmy się. Maks objął mnie.
-Lepiej chodźmy do środka , bo jeszcze mi się tu przeziębisz.
-Tak jest panie doktorze!
-Alicja, znowu zaczynasz.
-No co ty... panie doktorze!!
Wyswobodziłam się z jego objęć i roześmiana weszłam do domu.
-Oj, Ala, Ala...- pokiwał głową i zamykając drzwi wszedł za mną.
*****
Ogień wesoło skrzył się w kominku. Siedziałam w salonie.
-Przyniosłem Ci herbatę.
-Dziękuję.
Mój mąż usiadł koło mnie a ja wtuliłam się w jego ramiona.
-Kocham Cię , wiesz.
-No oczywiście, że wiem. Ja Ciebie też.
-Jest sprawa. Elżbieta złożyła mi dziś pewną niecodzienną propozycję.
-Yhym... co to za propozycja?
-Chce, żebym wyjechał na czteromiesięczny staż do Anglii.
___________________________________________________________________
I jak się podoba? Jeszcze przepraszam zapomniałam w zapowiedzi dodać o rodzinie Igi. Irek jest jej mężem a Tosia i Marta to jej córeczki , są w tym samym wieku co Emilka. Piszcie czy się wam podoba. Opowiadanie jest już prawie całe napisane, więc jest szansa , że będę po prostu codziennie dodawać po jednej części. To by było na tyle. Pa ;)
                                                                                                                                     Tina ;*

Ślubuję Ci miłość , wierność i uczciwość małżeńską... ZAPOWIEDŹ

W tym opowiadaniu Alicja i Maks są już małżeństwem. Mają 6-letnią córeczkę Emilkę i 3-letniego Mikołaja. Są jedną wielką kochającą się rodziną. Beata wyszła za Jacka. Sylwia mieszka z Danielem , ale dalej nie jest do końca pewna swoich uczuć do niego. Rodzice Alicji- Marta i Leon mieszkają w domu jednorodzinnym na tym samym osiedlu co Alicja i Maks. Jasińscy mają 3 dzieci: Alicję , Beatę i Kacpra.
|już niedługo pierwsza część , bądźcie cierpliwi|
                                                                                                                                               
Nowi bohaterowie-

Kacper Jasiński- Brat Alicji i Beaty ,
 młody pasjonat chirirgii



Marta Jasińska- Matka Alicji





Iga Korbińska-Jedna z najlepszych
przyjaciółek Alicji


 











wtorek, 19 listopada 2013

Do zakochania jeden krok cz.22

Tą część dedykuję Agacie, która osobiście mnie męczyła, no i w końcu się doczekała. Mam nadzieję , że jesteście ze mnie zadowoleni  ;) Wybaczcie, chciałam kontynuować tę akcją z adopcją , ale nie umiałam sobie poradzić z zebraniem niezbędnych informacji "szkieletu" 22 części jeśli chodzi o stronę prawną :/ Więc rozegrałam to w inny sposób :)
_____________________________________________________
Obudziłam się wcześnie rano. Ale to był dziwny sen! Uśmiechnęłam się sama do siebie. Odsunęłam delikatnie kołdrę i powolnym krokiem udałam się na nasz balkon. Dzień był przepiękny. Oparłam ręce o barierkę. Po chwili mój mąż , którego najwyraźniej zbudziłam oplótł mnie ramionami.
-Uciekłaś ode mnie..
-Nieprawda.
Odwrócił mnie w swoją stronę. Stykaliśmy się czołami.
-Nieprawda? A mi się wydaje , że jednak tak...
-Idziesz ze mną biegać czy zostajesz w domu?
-Oj , Ala przecież ja tylko żartowałem...
-Idź zrobić śniadanie.
-Jak to? To nie idziemy biegać?
-Nie. Tym razem to ja żartowałam.
Roześmiał się i pokręcił głową. Kiedy był już w kuchni zawołał tylko:
-Kocham Cię!
-Ja Ciebie też!
*****
Wyszłam zadowolona z bloku. Jednak stanie 5 godzin przy stole operacyjnym się opłaciło.
Poczułam wibrację w kieszeni fartucha. Wyjęłam telefon. Był tam SMS od Maksa.
"Jak tam kochanie? Skończyliście już?
Jeśli tak to zapraszam na kawę i coś dobrego za 15 minut w kawiarence.
KOCHAM CIĘ ;***
Maks."
On to jednak ma wyczucie! Uśmiechnięta od ucha do ucha schowałam telefon do kieszeni i poszłam opowiedzieć ojcu o operacji.
*****
Przeszukałam połowę szpitala a jego nigdzie nie było! Niemożliwy jest mój tatuś. Kiedy byłam w lekarskim z przyzwyczajenia spojrzałam na swój grafik. Dzisiaj będzie naprawdę rodzinny dzień. Najpierw mam jakiś zabieg z moim mężem, a później asystuję ojcu przy jakiejś trudnej operacji. No tak , wspominał coś o niej ostatnio... Najśmieszniejsze , jest to , że kolumnie anestezjologów, przy tej właśnie operacji figurowało nazwisko mojej siostry. Czyli spotykamy się całym klanem. Z dobrym humorem udałam się na spotkanie z moim mężem.
*****
Usiadłam przy stoliku a Maks poszedł zamówić kawę. Po chwili zadowolony dołączył do mnie.
-I jak tam kochanie? Udała się wam ta operacja.
-Na szczęście.
-Ty zawsze masz szczęście.
-Jak rozumiem mam zaraz dodać że mam przecież najcudowniejszego męża na kuli ziemskiej , co?- roześmiałam się.
-Nie, no nie musisz... chociaż byłoby mi miło.
-Muszę Cię zmartwić. Nie jesteś najcudowniejszym mężem na globie.
-Nie?- spojrzał z udawanym zawiedzeniem .
-Nie. Ty jesteś najcudowniejszym mężem we wszechświecie.
Przytulił mnie.
-No może jest jeszcze kilku innych..-dodałam pod nosem.
-Uważaj , grabisz sobie.- Roześmiałam się. Boże , jak ja kocham tego człowieka!
                                                                       KONIEC
___________________________________________________________________
Mam nadzieję , że nikogo nie zawiodłam. A teraz niespodzianka... jeżeli tylko macie ochotę to mogę się zastanowić nad kolejnym opowiadaniem, o ile ktoś to jeszcze czyta.
                                                                                                                                           Tina ;*

wtorek, 12 listopada 2013

Jednorazówka

Sorry, ale nie miałam pomysłu na "do zakochania(...)" więc wstawiam jednorazówkę ☺ A poza tym z powodu braku cukru w serialu sama cukrze , boję się , że powoli przesadzam :/ a tak przy okazji dziękuję za 13 tyś. wyświetleń :)
_______________________________________________________________
Cudowny letni poranek. Mała Zuzia wdrapała się na kolana swojej mamy siedzącej na ławce. Miała dopiero 4 latka, a mówiła już bardzo dużo.
-A gdzie jest tata??
Kellerowa wskazała małej palcem miejsce, w którym goniła się trójka ukochanych mężczyzn w jej życiu.
-Tam , pomiędzy drzewami ,widzisz
-Taaak.
Alicja uśmiechnęła się i spojrzała w stronę swojego męża i dwóch synów. Chłopcy byli bliźniakami. Mieli już po 9 lat. Przytuliła swoją córkę.
-Mamo...
-Tak?
-A pójdziemy na lody?
Spojrzała na małą. Jak zwykle nie potrafiła jej odmówić.
-Jasne.
Wstała, wzięła małą na ręce i powolnym krokiem ruszyły w stronę budki.
W tym samym czasie Maks grał z synami w berka.
-No, szybciej Antek!
-Zobaczysz tato , jeszcze cię złapię!
Mężczyzna chciał zrobić unik , jednak poślizgnął się na trawie. W efekcie runął jak długi na ziemię. Synowie zaczęli się z niego śmiać.
-I kto tu jest najszybszy?
-No, kto tato , kto , odpowiedz?
Antek i Kuba składali się ze śmiechu podczas, gdy ich tata rozmasowywał obitą rękę.
-A gdzie dziewczyny?
Maks wykorzystując chwilową nieuwagę chłopców , ruszył pędem po trawie , i zawołał już tylko przez ramię
-Kto ostatni w domu ten gapa!
Chłopcy roześmiali się i pobiegli za ojcem.
*****
Alicja właśnie krzątała się w kuchni , kiedy do domu jak burza wpadli chłopcy, a na samym końcu Maks. Zdyszani Antek i Kuba opadli na kanapę w salonie. Keller podszedł do żony. Pocałował ją lekko w policzek.
Matka podeszła do dwójki chłopców. Kucnęła przed nimi.
-No , to teraz idziecie szybko myć ręce a po wyjściu z łazienki , Antek ty nakryjesz do stołu , a ty Kuba pomożesz mi robić sałatkę.
-Pewnie mamo!
-A co ja mam zrobić kochanie?
Ala spojrzała na swojego męża. Uśmiechnęła się lekko.
-A ty... może najpierw się przebierz zanim wejdziesz mi do kuchni.
Maks spojrzał na swoje ubranie. Faktycznie, nie było ono zbyt czyste...
*****
W całym domu było słychać szczęk sztućców. Cała paczka Kellerów siedziała przy stole w jadalni i zajadała się obiadem przygotowanym przez Alicję.
-Mmmm... pycha są te ziemniaczki mamo!-Antek, największy głodomór rodziny zawsze pochwalał talent kulinarny matki.
-Dziękuję kochanie.
-Mamo , a wiesz co się dzisiaj stało? Tata przegrał z nami w berka, a później jeszcze wyścig!-teraz do akcji wkroczył drugi z braci.
-Naprawdę?
-No, niestety tak było-Maks z udawaną smutną miną pokiwał głową .
-Mój biedak.-Alicja pocałowała męża.
-Ble!
Małżeństwo roześmiało się. Ich wspólne posiłki zawsze przebiegały w takiej samej sympatycznej atmosferze
*****
Kilka godzin później
Ala weszła do salonu. Uśmiechnęła się gdy zobaczyła , że jej mąż razem z dziećmi śledzi przebieg bajki "Scooby Doo". W zasadzie oglądali ją tylko chłopcy bo mała zuzia zasnęła w ramionach taty.
-No, idziecie się kąpać moi drodzy , jutro idziecie do szkoły!
-Ale mamo!
-Jeszcze chwilka prosimy!
Zaśmiała się. Podeszła do Maksa.
-Daj, wezmę ją.
Odsunął ramię a w tym czasie jego żona delikatnie wzięła małą na ręce. Przebrała ją w piżamkę i położyła do łóżka.
Zuzia otworzyła oczy.
-Wiesz co mamo?
-Co?
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też skarbie.
Pocałowała ją w czółko.
-A teraz śpij.
-A opowiesz mi coś przed snem?
-No jasne. A co byś chciała?
-A opowiesz mi jak się poznaliście z tatusiem?
Ala uśmiechnęła się delikatnie do córki.
-Oczywiście. A zrobisz mi miejsce koło siebie?
Mała roześmiała się. Przesunęła się delikatnie. Alicja położyła się koło Zuzi i przytuliła ją do siebie. Nakryła ją szczelniej kołdrą i zaczęła snuć opowieść...
*****
Maks wszedł do sypialni. Spodziewał się zobaczyć ją czytającą książkę , albo śpiącą , ale jej nie było. Sprawdził w łazience-tam też pustka. Intuicja podpowiedziała by sprawdzić pokój małej. Uchylił lekko drzwi. Dziewczyny spały , mała Zuzia była z całej siły wtulona w swoją mamę. Podszedł i delikatnie pogłaskał dłoń Ali .
-Wstawaj kochanie
Otworzyła oczy. Uśmiechnęła się. Było jej tak dobrze u boku córeczki. Kochała swoją rodzinę nad
życie.
                                                                         KONIEC
________________________________________________________________
Zadowoleni? Ktoś to jeszcze czyta , bo komentarzy wgl nie ma ;)Komentujcie , pamiętajcie o świętej zasadzie CZYTASZ-KOMENTUJ ☺☺
                                                                                                                                            Tina ;*
                                                                                                                                              
                                                                               

sobota, 9 listopada 2013

ważne!

Słuchajcie , mam pytanie , wolelibyście dzisiaj ultra krótką część , spoiler , czy może poczekacie do wtorku na normalną ?? możliwe jest , że będzie i jutro. I pamiętajcie o komentowaniu opowiadania ;**
W komentarzach napiszcie którą z tych 3 opcji wybieracie ☻
                                                                                                                                                Tina ;*

wtorek, 5 listopada 2013

Ta piosenka leciała na końcu 11 odcinka 3 serii. Zakochałam się w niej ♥♥
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
                                                                                                                                               Tina ;*   

Do zakochania jeden krok cz.21

Ehh, znowu duży odstęp czasowy :/ Przepraszam. Aaaa, i jakby były jakieś pytania co do tg to pobrali się w sierpniu , była na ten temat rozmowa w części 17☺
_____________________________________________________________________
-Powoli nasze życie staje się jedną wielką komedią romantyczną...- szepnęłam mu cicho na ucho.
-A przeszkadza ci to ??
-W ogóle...
-To mogę ci zapewnić , że tak będzie już zawsze, dopilnuję tego...
-Taaa, będziemy mieszkać w willi z pokojówką , lokajem , i będę chodzić w aksamitnych rękawiczkach.- roześmiał się.
-No , nie rozpędzaj się moja kochana!- pogroził mi żartobliwie palcem. Ja też się zaśmiałam.
-Wracamy na salę? Jeszcze nas będą szukać.
-Jak sobie pani życzy - ukłonił się i podał mi rękę. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Wiesz chyba wolę cię w normalnej wersji.
-Jak sobie życzysz.
Roześmialiśmy się.
*****
6 miesięcy później
-Wróciłam!!-zatrzasnęłam za sobą drzwi od domu.
-Jestem w kuchni!
No tak , mogłam się tego spodziewać po moim mężu. Kuchnia była jego królestwem. Udałam się korytarzem w stronę pomieszczenia. Maks krzątał się nakrywając do stołu.
Kiedy zauważył , że weszłam przerwał czynność. Podszedł do mnie.
-Hej kochanie.-pocałował mnie delikatnie.- Jak było w pracy?
-Dobrze...
-Ej co to za smutna mina? Jutro masz urodziny.
-No wiem , jestem coraz starsza.
-Kotku , co ty za głupstwa wygadujesz!
-Coraz starsza, mamy dla siebie mało czasu...
Przysunął krzesło i usiadł na nim. Posadził mnie bokiem na swoich kolanach. Objął mnie ramionami.
-Miałaś ciężki dzień co?
-Bardzo. Był wypadek autokaru.
Wtuliłam się w niego.
-Idź do salonu. Zaraz przyniosę herbatę.
-Ale przyjdziesz do mnie?
-No jasne.
Posłusznie udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i podwinęłam nogi pod siebie. W kominka palił się ogień. Przymknęłam oczy...
 Zbliżał się koniec lutego. Nasz dom był cudowny. Maks powiedział, że kupił go jeszcze przed ślubem , to miała być niespodzianka. Wprowadziliśmy się zaraz po ślubie. To była piękna uroczystość... Rozejrzałam się po wnętrzu. Ściany były w kolorze pomarańczowym, na komodach stały nasze zdjęcia oprawione w ramki. Skok ze spadochronem , ślub, jedno zaręczynowe zrobione przez przechodnia zaraz po oświadczynach. My uśmiechnięci na wycieczce rowerowej. Mimowolnie , kiedy wspominałam te wszystkie sytuacje zrobiło mi się ciepło na sercu. Moje rozmyślania przerwał Maks. Odstawił kubki na stół i usiadł koło mnie. Zagarnął mnie w swoje ramiona. Wtuliłam się w niego.
-No , proszę już mi tu mówić co się stało.
-Sama nie wiem...
-Alicja...
-Tak się zastanawiałam ostatnio... Nie chciałbyś powiększyć rodziny?
-Chciałbym.
-Bo... ja zawsze chciałam dokonać adopcji.
Zadarłam głowę , chciałam zobaczyć jego reakcję. Uśmiechnął się delikatnie.
-Jeśli tylko ty tego chcesz. A kiedy proponowałabyś jechać do ośrodka?
-Nie wiem jeszcze , nie myślałam że się zgodzisz.
-A czemu miałbym się nie zgodzić?
-Myślałam ... sama nie wiem.
-Jeżeli tylko będziesz szczęśliwa, ja też będę. A tak z ciekawości spytam... to chciałabyś chłopca czy dziewczynkę?
-Ty pewnie chłopca, co?
Wypiął dumnie pierś.
-No oczywiście, przecież ktoś musi zajmować się moją żoną kiedy ja jestem w pracy.
-Wierz mi , dziewczynka zrobiłaby wszystko tak samo dobrze a nawet dokładniej.
-Tak?
-Yhym.
-Czyżbyś nie wierzyła w mężczyzn?
-Nie no skądże.
-Uważaj, grzebiesz w bombie..
-Tak??
-Yhym...
Przytulił mnie mocno. Resztę wieczoru spędziliśmy wspominając. Kiedy leżeliśmy wieczorem w łóżku przed zaśnięciem usłyszałam tylko jak Maks cicho szepce sobie pod nosem.
-I tak wiem , że chciałabyś chłopca...
Ach , ci mężczyźni...
__________________________________________________________
Podoba się? Proszę pamiętać o komentarzach!! Pozdrawiam☺
                                                                                                                                                     Tina ;*