wtorek, 19 listopada 2013

Do zakochania jeden krok cz.22

Tą część dedykuję Agacie, która osobiście mnie męczyła, no i w końcu się doczekała. Mam nadzieję , że jesteście ze mnie zadowoleni  ;) Wybaczcie, chciałam kontynuować tę akcją z adopcją , ale nie umiałam sobie poradzić z zebraniem niezbędnych informacji "szkieletu" 22 części jeśli chodzi o stronę prawną :/ Więc rozegrałam to w inny sposób :)
_____________________________________________________
Obudziłam się wcześnie rano. Ale to był dziwny sen! Uśmiechnęłam się sama do siebie. Odsunęłam delikatnie kołdrę i powolnym krokiem udałam się na nasz balkon. Dzień był przepiękny. Oparłam ręce o barierkę. Po chwili mój mąż , którego najwyraźniej zbudziłam oplótł mnie ramionami.
-Uciekłaś ode mnie..
-Nieprawda.
Odwrócił mnie w swoją stronę. Stykaliśmy się czołami.
-Nieprawda? A mi się wydaje , że jednak tak...
-Idziesz ze mną biegać czy zostajesz w domu?
-Oj , Ala przecież ja tylko żartowałem...
-Idź zrobić śniadanie.
-Jak to? To nie idziemy biegać?
-Nie. Tym razem to ja żartowałam.
Roześmiał się i pokręcił głową. Kiedy był już w kuchni zawołał tylko:
-Kocham Cię!
-Ja Ciebie też!
*****
Wyszłam zadowolona z bloku. Jednak stanie 5 godzin przy stole operacyjnym się opłaciło.
Poczułam wibrację w kieszeni fartucha. Wyjęłam telefon. Był tam SMS od Maksa.
"Jak tam kochanie? Skończyliście już?
Jeśli tak to zapraszam na kawę i coś dobrego za 15 minut w kawiarence.
KOCHAM CIĘ ;***
Maks."
On to jednak ma wyczucie! Uśmiechnięta od ucha do ucha schowałam telefon do kieszeni i poszłam opowiedzieć ojcu o operacji.
*****
Przeszukałam połowę szpitala a jego nigdzie nie było! Niemożliwy jest mój tatuś. Kiedy byłam w lekarskim z przyzwyczajenia spojrzałam na swój grafik. Dzisiaj będzie naprawdę rodzinny dzień. Najpierw mam jakiś zabieg z moim mężem, a później asystuję ojcu przy jakiejś trudnej operacji. No tak , wspominał coś o niej ostatnio... Najśmieszniejsze , jest to , że kolumnie anestezjologów, przy tej właśnie operacji figurowało nazwisko mojej siostry. Czyli spotykamy się całym klanem. Z dobrym humorem udałam się na spotkanie z moim mężem.
*****
Usiadłam przy stoliku a Maks poszedł zamówić kawę. Po chwili zadowolony dołączył do mnie.
-I jak tam kochanie? Udała się wam ta operacja.
-Na szczęście.
-Ty zawsze masz szczęście.
-Jak rozumiem mam zaraz dodać że mam przecież najcudowniejszego męża na kuli ziemskiej , co?- roześmiałam się.
-Nie, no nie musisz... chociaż byłoby mi miło.
-Muszę Cię zmartwić. Nie jesteś najcudowniejszym mężem na globie.
-Nie?- spojrzał z udawanym zawiedzeniem .
-Nie. Ty jesteś najcudowniejszym mężem we wszechświecie.
Przytulił mnie.
-No może jest jeszcze kilku innych..-dodałam pod nosem.
-Uważaj , grabisz sobie.- Roześmiałam się. Boże , jak ja kocham tego człowieka!
                                                                       KONIEC
___________________________________________________________________
Mam nadzieję , że nikogo nie zawiodłam. A teraz niespodzianka... jeżeli tylko macie ochotę to mogę się zastanowić nad kolejnym opowiadaniem, o ile ktoś to jeszcze czyta.
                                                                                                                                           Tina ;*

3 komentarze:

  1. Czytam, czytam, ale dlaczego tak nagle i szybko zakończyłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie będzie epilog :D a skończyłam tak szybko bo od dawna myślę już o nowym ;> prawie napisane.

      Usuń
  2. Cudowne. Czekam na kolejne twoje opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń