wtorek, 5 listopada 2013

Do zakochania jeden krok cz.21

Ehh, znowu duży odstęp czasowy :/ Przepraszam. Aaaa, i jakby były jakieś pytania co do tg to pobrali się w sierpniu , była na ten temat rozmowa w części 17☺
_____________________________________________________________________
-Powoli nasze życie staje się jedną wielką komedią romantyczną...- szepnęłam mu cicho na ucho.
-A przeszkadza ci to ??
-W ogóle...
-To mogę ci zapewnić , że tak będzie już zawsze, dopilnuję tego...
-Taaa, będziemy mieszkać w willi z pokojówką , lokajem , i będę chodzić w aksamitnych rękawiczkach.- roześmiał się.
-No , nie rozpędzaj się moja kochana!- pogroził mi żartobliwie palcem. Ja też się zaśmiałam.
-Wracamy na salę? Jeszcze nas będą szukać.
-Jak sobie pani życzy - ukłonił się i podał mi rękę. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Wiesz chyba wolę cię w normalnej wersji.
-Jak sobie życzysz.
Roześmialiśmy się.
*****
6 miesięcy później
-Wróciłam!!-zatrzasnęłam za sobą drzwi od domu.
-Jestem w kuchni!
No tak , mogłam się tego spodziewać po moim mężu. Kuchnia była jego królestwem. Udałam się korytarzem w stronę pomieszczenia. Maks krzątał się nakrywając do stołu.
Kiedy zauważył , że weszłam przerwał czynność. Podszedł do mnie.
-Hej kochanie.-pocałował mnie delikatnie.- Jak było w pracy?
-Dobrze...
-Ej co to za smutna mina? Jutro masz urodziny.
-No wiem , jestem coraz starsza.
-Kotku , co ty za głupstwa wygadujesz!
-Coraz starsza, mamy dla siebie mało czasu...
Przysunął krzesło i usiadł na nim. Posadził mnie bokiem na swoich kolanach. Objął mnie ramionami.
-Miałaś ciężki dzień co?
-Bardzo. Był wypadek autokaru.
Wtuliłam się w niego.
-Idź do salonu. Zaraz przyniosę herbatę.
-Ale przyjdziesz do mnie?
-No jasne.
Posłusznie udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i podwinęłam nogi pod siebie. W kominka palił się ogień. Przymknęłam oczy...
 Zbliżał się koniec lutego. Nasz dom był cudowny. Maks powiedział, że kupił go jeszcze przed ślubem , to miała być niespodzianka. Wprowadziliśmy się zaraz po ślubie. To była piękna uroczystość... Rozejrzałam się po wnętrzu. Ściany były w kolorze pomarańczowym, na komodach stały nasze zdjęcia oprawione w ramki. Skok ze spadochronem , ślub, jedno zaręczynowe zrobione przez przechodnia zaraz po oświadczynach. My uśmiechnięci na wycieczce rowerowej. Mimowolnie , kiedy wspominałam te wszystkie sytuacje zrobiło mi się ciepło na sercu. Moje rozmyślania przerwał Maks. Odstawił kubki na stół i usiadł koło mnie. Zagarnął mnie w swoje ramiona. Wtuliłam się w niego.
-No , proszę już mi tu mówić co się stało.
-Sama nie wiem...
-Alicja...
-Tak się zastanawiałam ostatnio... Nie chciałbyś powiększyć rodziny?
-Chciałbym.
-Bo... ja zawsze chciałam dokonać adopcji.
Zadarłam głowę , chciałam zobaczyć jego reakcję. Uśmiechnął się delikatnie.
-Jeśli tylko ty tego chcesz. A kiedy proponowałabyś jechać do ośrodka?
-Nie wiem jeszcze , nie myślałam że się zgodzisz.
-A czemu miałbym się nie zgodzić?
-Myślałam ... sama nie wiem.
-Jeżeli tylko będziesz szczęśliwa, ja też będę. A tak z ciekawości spytam... to chciałabyś chłopca czy dziewczynkę?
-Ty pewnie chłopca, co?
Wypiął dumnie pierś.
-No oczywiście, przecież ktoś musi zajmować się moją żoną kiedy ja jestem w pracy.
-Wierz mi , dziewczynka zrobiłaby wszystko tak samo dobrze a nawet dokładniej.
-Tak?
-Yhym.
-Czyżbyś nie wierzyła w mężczyzn?
-Nie no skądże.
-Uważaj, grzebiesz w bombie..
-Tak??
-Yhym...
Przytulił mnie mocno. Resztę wieczoru spędziliśmy wspominając. Kiedy leżeliśmy wieczorem w łóżku przed zaśnięciem usłyszałam tylko jak Maks cicho szepce sobie pod nosem.
-I tak wiem , że chciałabyś chłopca...
Ach , ci mężczyźni...
__________________________________________________________
Podoba się? Proszę pamiętać o komentarzach!! Pozdrawiam☺
                                                                                                                                                     Tina ;*
                            

1 komentarz: