piątek, 6 września 2013

Do zakochania jeden krok cz.1
Ten dyżur był wyjątkowo ciężki. Do szpitala przywieziono kilkanaście osób z wypadku autokaru i mieliśmy pełne ręce roboty. Na szczęście już się skończył. Do tego co chwilę trafiają mi się czerwone światła! Ale na szczęście Krzysztof obiecał , że zrobi kolację.
                                                                     <><><><>
Weszłam do naszego mieszkania. Cisza, spokój. Jakby nie było żywej duszy. Zaglądam po kolei do pokoi. Kuchnia...pusta. Łazienka...też. Salon... Nie wierzę własnym oczom. Podczas , gdy ja mam do późna dyżur, mój facet zabawia się z moją koleżanką z pracy?! Siedzą sobie i najspokojniej w świecie się całują!Zatrzaskuje za sobą drzwi. Zauważają mnie. Nic nie mówię, tylko patrzę na niego. Chciałam z nim spełnić resztę życia. Po moich policzkach spływają łzy. Nie zastanawiam się nad tym co robię. Podchodzę do szafki i wyciągam z niej moją torbę podróżną. Wrzucam do niej wszystkie moje ubrania po kolei. Nie zamierzam pozostawać w tym mieszkaniu ani minuty dłużej niż to potrzebne. Dobrze , że mam dokąd pojechać. Krzysztof wstaje , ale wie , że nic nie zdziała. Nie ma nic na swoje usprawiedliwienie. Biorę do ręki byle jaką kartkę i zapisuję na niej adres mojego taty. Zamieszkam razem z nim i z moją siostrą Beatą w Toruniu. Ojciec wspominał nawet ostatnio kiedy pisaliśmy , że w szpitalu , w którym jest ordynatorem chirurgii właśnie zwolniło się miejsce. Wtedy od razu mu odmówiłam. Przecież byłam zakochana , szczęśliwa. Ale to nie jest czas na płacz. Teraz muszę sobie wszystko poukładać i zacząć nowe życie. W Toruniu , przy najbliższych. Daję mu świstek papieru.
-Pod ten adres wyślij mi resztę moich rzeczy.
-Ale , Ala...
-Cicho. Nie kontaktuj się ze mną, nie przyjeżdżaj. Zostaw mnie i moją rodzinę w spokoju.
Patrzy na mnie smutnym wzrokiem. Jednak tym razem nie odpuszczę. Rzucam mu tylko zimne, ukradkowe spojrzenie , biorę torbę do ręki i wychodzę z sypialni. Zanim opuszczę mieszkanie wołam jeszcze tylko lodowatym tonem , na tyle głośno żeby usłyszała to też Edyta:
-Szczęścia życzę!
Wybiegam na klatkę. Już nigdy tu nie wrócę. Nie wybaczę mu. Zacznę nowe życie i zapomnę ,że istniał ktoś taki jak Krzysztof. Rozpocznę życie od nowa. W Toruniu.
                                                                       <><><><>
Zajechałam moją srebrną Toyotą pod nasz rodzinny dom. Ostatni raz byłam tu prawie 2 lata temu. Szczęśliwa zobaczyłam jednak że na piętrze, w gabinecie ojca i pokoju Beaty świecą się światła.
Podeszłam pod drzwi. Zadzwoniłam.
-Dzień dobry o co cho...Alicja!
-Cześć tato!
Podeszłam i przytuliłam się do niego.
-Ale co się stało , dlaczego nie powiedziałaś , że przyjeżdżasz ?? Na długo zostajesz?? A co z Krzysztofem?
Po ostatnim pytaniu po moim policzku znowu spłynęło kilka niekontrolowanych łez. Zauważył to.
Usłyszałam , że ktoś zbiega po schodach.
-Tato, kto przysz...Ala!!
Podbiegła i mnie wyściskała
-Na długo zostajesz? Jak tam z Krzysztofem? Kiedy ślub?
Po moim policzku łzy zaczęły już spływać całymi strumieniami.
-Oh , Beata i widzisz co zrobiłaś ? Teraz przez ciebie będzie płakać!-ojciec najwyraźniej tracił cierpliwość
-Przestań , to nie przez nią-znów zaszlochałam-może wejdziemy i wam wszystko opowiem , co?
-O nie , moja droga teraz to ty idziesz się wykąpać , a ja zaraz przyniosę ci ciepłej herbaty. Musisz odpocząć , zaczekamy do rana.-Beata odpuściła. Znała mnie na wylot wiedziała zawsze , czego mi potrzeba.
-Dobrze...-odpowiedziałam po cichu.
-No to teraz , już mi na górę!- tata się zaśmiał
Przytuliłam go i szepnęłam mu na ucho
-Dziękuję...
                                                                          <><><><>
Obudziłam się. Rozejrzałam się niespokojnie. Gdzie ja jestem?! Po chwili zaczęłam sobie przypominać wydarzenia wczorajszego wieczora. Po moim policzku spłynęła samotna łza. Szybko ją otarłam. Nie będę przez niego płakać. Nie jest tego wart. Wstałam , założyłam szlafrok i zeszłam na śniadanie. Przy stole siedzieli już Leon i Beata. Rozmawiali przyciszonymi głosami. Domyśliłam się że o mnie. Nie myliłam się. Gdy tylko weszłam do kuchni, ucichli. Pani Sabinka spojrzała na mnie serdecznie.
-Dobrze cię znowu tu widzieć , dziecko!-pulchna kobieta podeszła do mnie i mnie uściskała. Odkąd w dzieciństwie zmarła moja mama , w zasadzie to ona mi ją zastępowała.
-Ja też się cieszę , że tu wróciłam.- uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam na krześle. Spojrzałam na moją siostrę.-Sądzę ,że należą się wam wyjaśnienia...-zaczęłam. Opowiedziałam im całą historię. Dopiero kiedy skończyłam , wróciły do mnie wszystkie wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Zaczęłam płakać. Moja rodzina nic nie powiedziała. Wiedziała co muszę teraz przeżywać , i że żadne puste słowa pocieszenia nie zmienią sytuacji. Podeszli do mnie i przytulili. Znowu byliśmy w trójkę. Razem. Jak za dawnych lat. Wiedziałam ,że zawsze mogę na nich liczyć.
Kiedy się uspokoiłam , poszłam do gabinetu ojca. Siedział za biurkiem i wypełniał jakieś papiery.
-Tato ...-zaczęłam niepewnie.
-Tak?-podniósł wzrok.
-Ostatnio mówiłeś , że poszukujecie chirurga. Czy to miejsce nadal jest wolne? Wiem ,że minął już prawie tydzień , ale skoro postanowiłam zostać na stałe. To miło byłoby pracować , z kimś kogo się zna.- jego twarz automatycznie rozjaśnił uśmiech. Zawsze odradzał mi tego wyjazdu do Warszawy. A teraz nie dość , że miałam zostać to jeszcze pracować razem z nim w szpitalu!
-Tak, oczywiście. Nie masz pojęcia , jak się cieszę! -Podniósł się zza biurka i podszedł do mnie. Przytulił mnie.
-To kiedy mogę zacząć???
-Poczekaj zaraz zadzwonię do Eli i wszystkiego się dowiem. Przyjdź za jakieś 20 minut dobrze??
-Ok.
                                                                           <><><><>
Wszedł do mojego pokoju. Kiedy zobaczyłam na jego twarzy uśmiech , od razu wiedziałam , że mam tę pracę.
-Ela się zgadza. Jeśli masz ochotę , możesz zacząć nawet jutro!
-Dziękuje!
-Nie ma za co , córciu.
-Oj już nie bądź taki skromny , czynisz cuda! Idę powiedzieć Beacie, na pewno się ucieszy!
Czułam , że teraz zaczynam nowy rozdział życia. Że wszystko się już ułoży...
_______________________________________
I jak ?? jest chociaż znośne?? ;> Tylko pamiętajcie , o mojej przeświętej zasadzie: CZYTASZ-KOMENTUJ! Tyczy się też anonimów. Jeszcze nie wiem kiedy będzie next , to wszystko zależy od tego czy wam się podoba. Mam nadzieję ,że tak . Idę i nie zawracam wam już główki. Paaa :*
                                                                                                                                                       Tina ;*

9 komentarzy:

  1. świetne, pisz dalej:* Pozdrawiam, Milka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. uuu milcia ty tu też jesteś ?o? nie wiedziałam że masz też konto na blogerze. Ale thx ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez przypadek wpadłam tutaj. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego nie afiszujesz się z tym blogiem?! To co piszesz jest naprawdę dobre! Pisz dalej, na pewno będę czytać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeny raspberry na moim blogu?!tego bym się nie spodziewała! ty jesteś moim guru pisania 0.o

      Usuń
    2. Guru? To chyba za duże określenie xD Jakimś wielkim talentem nie jestem, ale cieszę się, że podoba Ci się to, co piszę. ;-)

      Usuń
    3. Czy mi się podoba ?! Ja wariuje z powodu twoich opowiadań , odbija mi lekarzowa gorączka! na serio! A tak przy okazji to nawet po tym jak napisałaś, że kończysz to ja i tak mam nadzieję , że jeszcze coś dla nas napiszesz ;D

      Usuń
  4. Bardzo ciekawie się zapowiada :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest swietnie pisz dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. zapowiada się ciekawie :-) dodaję cię do linków u siebie będę wpadać

    OdpowiedzUsuń