środa, 25 września 2013

Kolejna część , z małym opóźnieniem :) Dziękuję za 3200 wejść ;*
Do zakochania jeden krok cz.8
W pomieszczeniu panował półmrok. Miałam związane ręce. Było zimno. Bardzo zimno. Rozejrzałam się. Kilka metrów ode mnie stała szafka. Postanowiłam zobaczyć co w niej jest. Podeszłam i ... zamarłam z przerażenia. Za meblem leżał Igor z rozciętym łukiem brwiowym , a kilka kroków za nim...Maks. Chyba usłyszał mój cichy pisk , bo zaczął się budzić. Zauważył mnie.
-Alicja, co się dzieje, co my tu...
-Chyba nas porwali.
-Co?!
-Porwali.
-Ale, ale jesteśmy tu wszyscy , tak?
-Nie...nie ma Asi.
-O nie...
-Maks, co my teraz zrobimy?-rozpłakałam się. Nie potrafiłam znieść tego wszystkiego. Wstał powoli i ruszył w moją stronę. Przytulił mnie mocno do siebie. Potrzebowałam go , jak nikogo innego. Usiedliśmy pod ścianą. Objął mnie ramionami.
-I co teraz będzie?
-Nie wiem. Naprawdę nie wiem Alicja.
-Ale będzie dobrze prawda?
-Tak, będzie. Musi być...
Usłyszeliśmy szczęk drzwi. Uchyliły się lekko i ktoś wrzucił do pomieszczenia Aśkę. Bezwładne ciało osunęło się na podłogę. Była nieprzytomna. Maks pierwszy podbiegł do niej i odwrócił ją na plecy. Upadła naprawdę niefortunnie - na twarz. Zdarta skóra na czole i nosie. Jako lekarze wiedzieliśmy co znaczy takie coś- goi się łatwo , ale zostają okropne blizny na całe życie. Maks wziął ja na ręce i położył delikatnie pod ścianą. Nie wiedząc co dalej ze sobą robić usiedliśmy. Usiedliśmy , czekając na niewiadome, czekając na porywaczy, czekając na być może śmierć...
*****
W tym samym czasie. Toruń.
-Ci to mają dobrze , co? W dwójkę , ciągle piękna pogoda...
-Sylwia ty chyba powoli zapominasz , że oni pojechali tam na misje , nie na wakacje.
-Oj no wiem , wiem...
-To po co ciągle o tym gadasz?
-A tak jakoś...
-Przyznaj się , znowu nie układa ci się z Ordą , co?
-No nie... a co z Filipem?
-Dobrze.
-O , widzę , że chyba jednak nie wszyscy mają takie szczęście w miłości jak te dwa skubance.
-Należy im się , tyle już przeszli.
-Racja...
Do bufetu wpadła pielęgniarka. Podbiegła do naszego stolika.
-Mamy informację o porwaniu polskich lekarzy w Somalii!
-O nie...
Pobiegłyśmy do lekarskiego. Leon puścił wiadomości na duży ekran. Pokazywali zdjęcia zaginionych. Pierwszy - mężczyzna o krótkiej brodzie i wesołych oczach - nie znałyśmy go. Druga była kobieta. Długie ciemne włosy do łokci, szczery uśmiech. Wyglądała na sympatyczną. A później...nikt nie wierzył w to co właśnie było pokazane. 2 Zdjęcia , a zmieniły tak wiele , wywróciły świat kilku ludzi w tym pomieszczeniu do góry nogami. Alicja i Maks. Na jednym z wywiadów w somalijskim szpitalu. Trzymający się za ręce. A potem dwa pojedyncze zdjęcia i podpis " Lekarze porwani w Somalii! Nie ma żadnych dowodów na to , że żyją." Elżbieta nie kryła się ze łzami. Leon przysiadł z wrażenia. Wydawało się , że to jakiś chory sen. Nie wierzyłam, w to co przed chwilą obejrzałam. Stałam dalej w miejscu. Osłupiała. Nie potrafiąca dokonać nawet najmniejszego ruchu. Porwani. W obcym kraju.
*****
Obudził nas trzask. Spałam z głową opartą na ramieniu Maksa. Podniosłam ją i zaczęłam nasłuchiwać. Przez mój ruch on też się przebudził.
-Co się...
-CIIII!
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Palcem wskazującym pokazałam na sufit. Zauważyłam , że zmarszczył brwi. Po chwili usłyszałam , to co najwyraźniej spowodowało jego zamyślenie. Skrzypienie. Dźwięk jaki wydają schody w starym domu. Stawało się coraz głośniejsze. Ktoś schodził do nas. Otworzyły się drzwi. Ujrzeliśmy jednego z naszych oprawców. Miał zasłoniętą twarz, jednak nawet przez tak malutką szparkę na oczy, byłam w stanie dostrzec , że kiedy zobaczył w jakim stanie są uśmiechnął się. Szyderczo. Jakby z ... satysfakcją? Zadowoleniem? Nie wiem jakie uczucia targają ludźmi , że robią takie rzeczy. Wszedł do pomieszczenia , i skierował się w stronę kąta, w którym leżeliśmy z Maksem. Wskazał na mnie palcem. To był chyba znak, że mam z nim iść. Przytuliłam się jeszcze raz do Maksa i powoli wstałam. Przytuliłam się , bo nie wiedziałam co mnie czeka. Przytuliłam , bo mogliśmy się już więcej nie zobaczyć...
*****
Weszłam do jakiegoś dziwnego pokoju. Na środku stało krzesło. Porywacz posadził mnie na nim i związał mi ręce za oparciem , tak , że nie mogłam w ogóle nimi poruszyć. Wszedł drugi mężczyzna. Wywnioskowałam to po jego sylwetce. Kiedy mnie zobaczył roześmiał się. Wyciągnął zza pleców karabin. Przeraziłam się. Nigdy nie spodziewałam się , że w ten sposób zginę. Przystawił mi pistolet do głowy. Potem usłyszałam huk. Nastała ciemność. Nie czułam już bólu. Nie czułam już nic...
__________________________________________________
Czytasz-komentuj! To naprawdę najlepiej motywuje ;p Postaram się nexta może nawet jutro , więc sprawdzajcie kochani :*
                                                                                                                                              Tina ;*

9 komentarzy:

  1. Czekam na next z niecierpliwością. Na serio, wszystkie moje oczekiwania spełnione. ;p Jeszcze raz bardzo dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. proszę ;p natchnęłaś mnie, to ja powinnam ci dziękować ;)
      Tina ;*

      Usuń
    2. Ale to Ty się podjęłaś tego. Wielu uważało, że to słaby pomysł. Wszystko co chciałam to opowiadanie ma... Wyjazd, porwanie, te przeniesienie się do Torunia, aby opisać uczucia bliskich Ali i Maksa. Mam nadzieje, że będzie jeszcze opisany powrót do Torunia. Spotkanie z rodziną itp, ale zobaczymy co będzie dalej. Trochę zmyliła mnie ta końcówka... ;p

      Usuń
  2. Trafiłam tu przez przypadek ale już po kilku pierwszych wpisach wiedziałam, że trafisz na listę moich ulubionych. Zaskakujesz mnie z każdą kolejną notką zarówno swoim zgrabnym stylem jak i pomysłem. Oby tak dalej! :) Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :D Czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj będzie notka? Proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne! będzie dzisiaj next?

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ! Będzię dzisaj kolejna częśc? ;D

    OdpowiedzUsuń