Kolejna część , z małym opóźnieniem :) Dziękuję za 3200 wejść ;*
Do zakochania jeden krok cz.8
W pomieszczeniu panował półmrok. Miałam związane ręce. Było zimno. Bardzo zimno. Rozejrzałam się. Kilka metrów ode mnie stała szafka. Postanowiłam zobaczyć co w niej jest. Podeszłam i ... zamarłam z przerażenia. Za meblem leżał Igor z rozciętym łukiem brwiowym , a kilka kroków za nim...Maks. Chyba usłyszał mój cichy pisk , bo zaczął się budzić. Zauważył mnie.
-Alicja, co się dzieje, co my tu...
-Chyba nas porwali.
-Co?!
-Porwali.
-Ale, ale jesteśmy tu wszyscy , tak?
-Nie...nie ma Asi.
-O nie...
-Maks, co my teraz zrobimy?-rozpłakałam się. Nie potrafiłam znieść tego wszystkiego. Wstał powoli i ruszył w moją stronę. Przytulił mnie mocno do siebie. Potrzebowałam go , jak nikogo innego. Usiedliśmy pod ścianą. Objął mnie ramionami.
-I co teraz będzie?
-Nie wiem. Naprawdę nie wiem Alicja.
-Ale będzie dobrze prawda?
-Tak, będzie. Musi być...
Usłyszeliśmy szczęk drzwi. Uchyliły się lekko i ktoś wrzucił do pomieszczenia Aśkę. Bezwładne ciało osunęło się na podłogę. Była nieprzytomna. Maks pierwszy podbiegł do niej i odwrócił ją na plecy. Upadła naprawdę niefortunnie - na twarz. Zdarta skóra na czole i nosie. Jako lekarze wiedzieliśmy co znaczy takie coś- goi się łatwo , ale zostają okropne blizny na całe życie. Maks wziął ja na ręce i położył delikatnie pod ścianą. Nie wiedząc co dalej ze sobą robić usiedliśmy. Usiedliśmy , czekając na niewiadome, czekając na porywaczy, czekając na być może śmierć...
*****
W tym samym czasie. Toruń.
-Ci to mają dobrze , co? W dwójkę , ciągle piękna pogoda...
-Sylwia ty chyba powoli zapominasz , że oni pojechali tam na misje , nie na wakacje.
-Oj no wiem , wiem...
-To po co ciągle o tym gadasz?
-A tak jakoś...
-Przyznaj się , znowu nie układa ci się z Ordą , co?
-No nie... a co z Filipem?
-Dobrze.
-O , widzę , że chyba jednak nie wszyscy mają takie szczęście w miłości jak te dwa skubance.
-Należy im się , tyle już przeszli.
-Racja...
Do bufetu wpadła pielęgniarka. Podbiegła do naszego stolika.
-Mamy informację o porwaniu polskich lekarzy w Somalii!
-O nie...
Pobiegłyśmy do lekarskiego. Leon puścił wiadomości na duży ekran. Pokazywali zdjęcia zaginionych. Pierwszy - mężczyzna o krótkiej brodzie i wesołych oczach - nie znałyśmy go. Druga była kobieta. Długie ciemne włosy do łokci, szczery uśmiech. Wyglądała na sympatyczną. A później...nikt nie wierzył w to co właśnie było pokazane. 2 Zdjęcia , a zmieniły tak wiele , wywróciły świat kilku ludzi w tym pomieszczeniu do góry nogami. Alicja i Maks. Na jednym z wywiadów w somalijskim szpitalu. Trzymający się za ręce. A potem dwa pojedyncze zdjęcia i podpis " Lekarze porwani w Somalii! Nie ma żadnych dowodów na to , że żyją." Elżbieta nie kryła się ze łzami. Leon przysiadł z wrażenia. Wydawało się , że to jakiś chory sen. Nie wierzyłam, w to co przed chwilą obejrzałam. Stałam dalej w miejscu. Osłupiała. Nie potrafiąca dokonać nawet najmniejszego ruchu. Porwani. W obcym kraju.
*****
Obudził nas trzask. Spałam z głową opartą na ramieniu Maksa. Podniosłam ją i zaczęłam nasłuchiwać. Przez mój ruch on też się przebudził.
-Co się...
-CIIII!
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Palcem wskazującym pokazałam na sufit. Zauważyłam , że zmarszczył brwi. Po chwili usłyszałam , to co najwyraźniej spowodowało jego zamyślenie. Skrzypienie. Dźwięk jaki wydają schody w starym domu. Stawało się coraz głośniejsze. Ktoś schodził do nas. Otworzyły się drzwi. Ujrzeliśmy jednego z naszych oprawców. Miał zasłoniętą twarz, jednak nawet przez tak malutką szparkę na oczy, byłam w stanie dostrzec , że kiedy zobaczył w jakim stanie są uśmiechnął się. Szyderczo. Jakby z ... satysfakcją? Zadowoleniem? Nie wiem jakie uczucia targają ludźmi , że robią takie rzeczy. Wszedł do pomieszczenia , i skierował się w stronę kąta, w którym leżeliśmy z Maksem. Wskazał na mnie palcem. To był chyba znak, że mam z nim iść. Przytuliłam się jeszcze raz do Maksa i powoli wstałam. Przytuliłam się , bo nie wiedziałam co mnie czeka. Przytuliłam , bo mogliśmy się już więcej nie zobaczyć...
*****
Weszłam do jakiegoś dziwnego pokoju. Na środku stało krzesło. Porywacz posadził mnie na nim i związał mi ręce za oparciem , tak , że nie mogłam w ogóle nimi poruszyć. Wszedł drugi mężczyzna. Wywnioskowałam to po jego sylwetce. Kiedy mnie zobaczył roześmiał się. Wyciągnął zza pleców karabin. Przeraziłam się. Nigdy nie spodziewałam się , że w ten sposób zginę. Przystawił mi pistolet do głowy. Potem usłyszałam huk. Nastała ciemność. Nie czułam już bólu. Nie czułam już nic...
__________________________________________________
Czytasz-komentuj! To naprawdę najlepiej motywuje ;p Postaram się nexta może nawet jutro , więc sprawdzajcie kochani :*
Tina ;*
Czekam na next z niecierpliwością. Na serio, wszystkie moje oczekiwania spełnione. ;p Jeszcze raz bardzo dziękuje.
OdpowiedzUsuńproszę ;p natchnęłaś mnie, to ja powinnam ci dziękować ;)
UsuńTina ;*
Ale to Ty się podjęłaś tego. Wielu uważało, że to słaby pomysł. Wszystko co chciałam to opowiadanie ma... Wyjazd, porwanie, te przeniesienie się do Torunia, aby opisać uczucia bliskich Ali i Maksa. Mam nadzieje, że będzie jeszcze opisany powrót do Torunia. Spotkanie z rodziną itp, ale zobaczymy co będzie dalej. Trochę zmyliła mnie ta końcówka... ;p
UsuńTrafiłam tu przez przypadek ale już po kilku pierwszych wpisach wiedziałam, że trafisz na listę moich ulubionych. Zaskakujesz mnie z każdą kolejną notką zarówno swoim zgrabnym stylem jak i pomysłem. Oby tak dalej! :) Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńSuper :D Czekam na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj będzie notka? Proszę :)
OdpowiedzUsuńświetne! będzie dzisiaj next?
OdpowiedzUsuńSuper ! Będzię dzisaj kolejna częśc? ;D
OdpowiedzUsuńNo no robi wrażenie :D
OdpowiedzUsuń